Aktywista jednej z największych organizacji mniejszości seksualnych w Szwecji przebywa w areszcie. Został bowiem oskarżony o zgwałcenie czterech imigrantów, którym miał pomagać w otrzymaniu azylu. Ponadto działacz ruchu LGBT pracował jako osoba zajmująca się… informowaniem o bezpiecznym seksie i chorobach przenoszonych drogą płciową.
Szwedzka prokuratura potwierdziła, że wobec działającego od lat 90. ubiegłego wieku aktywisty organizacji RFSL zastosowany został areszt tymczasowy. Do śledczych wpłynęły łącznie cztery zawiadomienia o gwałcie i dwa o wykorzystywaniu seksualnym. Prokurator Paulina Pilkati podkreśliła, że nie spotkała się dotychczas z podobną sprawą, a policja musiała włożyć sporo pracy w przekonaniu świadków do zgłaszania zeznań.
Zatrzymany działacz LGBT zajmował się sprawami przyznawania azylu osobom z Bliskiego Wschodu i Afryki, które miały rzekomo uciekać do Europy z powodu prześladowań dotyczących ich orientacji seksualnych. Ponadto miał on zająć się ich edukacją, szczególnie w zakresie bezpiecznego seksu i profilaktyki chorób przenoszonych drogą płciową.
Wśród imigrantów panowało jednak powszechne przekonanie, że to właśnie do niego trzeba się udać, aby przyspieszyć proces azylowy. Homoseksualista w rzeczywistości pozostawał nawet po godzinach pracy, przyjmując i przy tej okazji wykorzystując cudzoziemców. Jeden z poszkodowanych zeznał, że działacz LGBT zamykał drzwi na klucz i zasłaniał okna, a następnie zmuszał go do seksu bez zabezpieczenia.
Świadkami w całej sprawie są wolontariusze wspomnianego stowarzyszenia RFSL, czyli największej organizacji mniejszości seksualnych w Szwecji. Twierdzą oni, że do władz ruchu dochodziły informacje o nieprawidłowościach, lecz zostały one zignorowane. Aresztowany aktywista znajdował się zresztą poza jakąkolwiek kontrolą. Posiadał bowiem swój własny rejestr osób, z którymi „rozmawiał” w swoim gabinecie.
Na podstawie: dziennik.pl, dn.se.