Turecki resort obrony narodowej przyznał, że dzisiaj stracił dwóch żołnierzy, a ponadto jeden został ranny. To efekt zasadzki na turecki patrol wojskowy w syryjskiej prowincji Idlib. Najprawdopodobniej przeprowadziły go radykalne grupy dżihadystów, które nie zgodziły się na zawieszenie broni wynegocjowane przed dwoma tygodniami przez Turcję i Rosję.
W oświadczeniu wydanym przez wspomniane ministerstwo można przeczytać, że dwóch tureckich żołnierzy zginęło i jeden został ranny, a cała trójka ucierpiała w wyniku ataku rakietowego. Miał on zostać przeprowadzony podczas tureckiego patrolu w strefie deeskalacji znajdującej się w południowej części prowincji będącej częścią Syryjskiej Republiki Arabskiej.
Teren ten wciąż w dużej mierze opanowany jest przez grupy dżihadystów, a część z nich jest wspierana właśnie przez Tureckie Siły Zbrojne (TSK). Nie wszystkie bojówki tolerują jednak obecność tureckich żołnierzy, zaś przede wszystkim zawarte 5 marca porozumienie o zawieszeniu broni pomiędzy Turcją i Rosją. Do krytyków umowy należy chociażby Tahrir asz-Szam, czyli dawna odnoga syryjskiej Al-Kaidy.
Po tym ataku tureckie wojsko miało dokonać odwetowego ostrzału pozycji należących do islamskich ekstremistów. Jednocześnie tureckie Ministerstwo Obrony Narodowej zaprzeczyło informacjom, jakoby z powodu śmierci obu żołnierzy jednostki TSK wycofały się z miast Sarmin i Binnisz.
Na podstawie: ahvalnews.com, almasdarnews.com.