W ubiegłym roku liczba imigrantów z Azji pracujących w Polsce spadła o blisko 7 procent. Ogółem zezwolenia na pracę trafiły jednak do blisko 64 tysięcy osób pochodzących z czterdziestu państw azjatyckich. Biznes działający w naszym kraju liczy jednak na większą liczbę pracowników zarówno z Azji, jak i z sąsiedniej Ukrainy.
Przed pandemią koronawirusa z każdym rokiem rosła liczba cudzoziemców przyjeżdżających do naszego kraju. W 2019 roku, w porównaniu do roku wcześniejszego, do Polski przybyło o blisko 18 proc. więcej Azjatów, a w przypadku Ukraińców wzrost ten wynosił 39 proc. Obie wartości imigracji spadły w ubiegłym roku o odpowiednio 7 i 11 proc., oczywiście z powodu COVID-19.
Różnica w skali jest jednak znacząca. W przypadku Azjatów do Polski przyjechało ich w ubiegłym roku o 5 tys. mniej, natomiast wśród Ukraińców odsetek ten wynosił 35 tys. osób. Mimo to pozwolenia na pracę wydano blisko 64 tys. azjatyckich imigrantów, którzy pochodzili z blisko 40 państw. Najwięcej z nich przyjechało do naszego kraju z Gruzji, Indii i Filipin. Spadki były widoczne zaś w przypadku obywateli Nepalu, Bangladeszu czy Azerbejdżanu.
Krzysztof Inglot, prezes zajmującej się ściąganiem imigrantów agencji Personnel Service, w rozmowie z Interią.pl wskazuje na powody zainteresowania polskim rynkiem pracy ze strony Azjatów. Mają być nimi przede wszystkim niskie wynagrodzenia oraz niewielkie zagrożenie ubóstwem wśród osób pochodzących spoza Unii Europejskiej. Ponadto dalej zainteresowani zatrudnianiem pracowników z Azji mają być przedsiębiorcy.
Na podstawie: biznes.interia.pl.
Zobacz również: