Gubernator Florydy Ron DeSantis, aspirujący do republikańskiej nominacji w najbliższych wyborach prezydenckich, opowiedział się za zniesieniem niektórych rozwiązań znajdujących się w obecnym prawie imigracyjnym. Nie chce on więc, aby dzieci urodzone przez osoby przebywające nielegalnie w Stanach Zjednoczonych automatycznie uzyskiwały obywatelstwo tego kraju.
Obecne przepisy dotyczące amerykańskiego obywatelstwa obowiązują od końca XIX wieku. Właśnie wtedy Sąd Najwyższy USA wydał wyrok w sprawie Wong Kim Arka, Chińczyka urodzonego w Stanach Zjednoczonych w rodzinie imigrantów. Gdy wyjechał on z kraju odmówiono mu ponownego wjazdu, ponieważ nie posiadał amerykańskiego paszportu.
Sędziowie uznali jednak, że jako osoba urodzona na terenie USA jest obywatelem tego państwa, nawet jeśli jego rodzice nie mieli odpowiedniego dokumentu. „Obywatelstwo wynikające z urodzenia” zdaniem jego zwolenników jest chronione przez 14. poprawkę do konstytucji, która przewiduje, że przysługuje ono „wszystkim osobom urodzonym lub naturalizowanym w Stanach Zjednoczonych”.
Z tą logiką nie zgadza się jednak gubernator Florydy. DeSantis w czasie swojej kampanii przed prawyborami w Partii Republikańskiej zapowiedział reformę dotychczasowego prawa imigracyjnego. Jej głównym elementem ma być właśnie zniesienie „obywatelstwa wynikającego z urodzenia”.
Zdaniem prawicowego polityka takie rozwiązanie jedynie napędza spiralę nielegalnej imigracji do Stanów Zjednoczonych. Zwłaszcza, że jest ono w chwili obecnej wyraźnie nadużywane, bo obywatelstwo amerykańskie może otrzymać na przykład dziecko urodzone przez obcokrajowca, który zaledwie dwa dni wcześniej złamał prawo przekraczając granicę.
Na podstawie: dailywire.com.