Nawet 70 tysięcy osób zgromadziło się w centrum Pragi na proteście przeciwko centroprawicowemu rządowi Petra Fiali. Uczestnicy wiecu sprzeciwiali się głównie rosnącym cenom energii oraz polityce władz wobec Ukrainy. Sam premier Czech zarzucił manifestującym pod hasłem „Czechy na pierwszym miejscu” tendencje prorosyjskie i szkodzenie interesom państwa.

Demonstrację w centrum czeskiej stolicy zorganizowała koalicja partii politycznych, organizacji i obywateli reprezentujących różne opcje polityczne. Uczestników protestu łączyła przede wszystkim krytyka rządzącej od stycznia koalicji ugrupowań konserwatywnych, chadeckich i liberalnych.

Zdaniem manifestujących gabinet Fiali jest odpowiedzialny za drastyczny wzrost cen energii elektrycznej i gazu, co ma już w tej chwili niszczyć gospodarkę Czech. Przemawiający ze sceny eksperci ds. energii Ivan Noveský i Vladimír Štěpán krytykowali ponadto wysokie ceny elektryczności na giełdzie energii w niemieckim Lipsku.

Miroslav Ševčík, dziekan Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Ekonomicznego. w Pradze, wzywał natomiast do odrzucenia celów polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Przy tej okazji skrytykował także działania Niemiec, które poprzez „Europejski Zielony Ład” dążą do zdominowania unijnej polityki.

Zuzana Majerová-Zahradníková z narodowo-konserwatywnej partii Trikolóry w swoim przemówieniu podkreśliła, że „Czechy potrzebują czeskiego rządu”. Jej zdaniem gabinet Fiali jest tymczasem „może ukraiński, może brukselski, ale na pewno nie czeski”. Zażądała więc między innymi wstrzymania dostaw broni na Ukrainę. Uczestnicy protestu skandowali zresztą hasła wzywające do usunięcia ukraińskiej flagi z Muzeum Narodowego.

Niektórzy z polityków pozaparlamentarnych partii wzywali do jedności, której zabrakło w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. W podobnym tonie wypowiedział się także Josef Skála z Komunistycznej Partii Czech i Moraw. Według niego „narodowa prawica potrzebuje cywilizowanej lewicy”, dlatego konieczne jest utworzenie „bloku patriotycznego”.

Organizatorzy manifestacji zarzucali ponadto szefowi rządu lekceważenie ich wezwań do spotkania. Z tego powodu zapowiedzieli, że będą naciskać na dymisję Fiali do 25 września. Po tym terminie zorganizują zaś strajk generalny, bo rozmawiają na ten temat ze związkami zawodowymi, rolnikami oraz przedsiębiorcami.

Sam czeski premier zarzucił uczestnikom protestu „Czechy na pierwszym miejscu” prorosyjskie i skrajne poglądy, które według niego są sprzeczne z interesami Czech. Dużo bardziej koncyliacyjne stanowisko zajął z kolei minister spraw wewnętrznych Vít Rakušan, deklarując poważne traktowanie obaw obywateli.

Na podstawie: idnes.cz, aktualne.cz.

fot. facebook.com/zuzanamajerova.cz.