Narastają problemy związane ze znajomością języka polskiego wśród Ukraińców ściąganych do pracy w Polsce. Przedsiębiorcy mają zupełnie nie inwestować w nauczanie ich naszego języka, dlatego coraz częściej widoczne są ogłoszenia i informacje podawane w języku ukraińskim. Tymczasem resort zdrowia planuje sprowadzić lekarzy zza wschodniej granicy, aby osłabić presję płacową polskich medyków i łatać dziury w brakach kadrowych.
Ekonomiczny portal Money.pl przytacza kilka przypadków związanych z brakiem znajomości języka polskiego oraz angielskiego wśród ukraińskich imigrantów, którzy coraz częściej pracują nie tylko w fabrykach i na budowach, ale również w sektorze usług. Stąd możemy przeczytać o wypadkach niedostarczenia zamówionego jedzenia przez brak znajomości języka oraz topografii Warszawy przez Ukraińców, czy też o opóźnieniu podczas maratonu w Poznaniu, gdzie nieznający polskiego ukraińscy ochroniarze nieodpowiednio zabezpieczyli trasę biegu.
Problem narasta między innymi z powodu braku inwestycji ze strony polskich przedsiębiorców, zabiegających o sprowadzanie taniej siły roboczej z Ukrainy, ale nie kwapiących się chociażby do sfinansowania jej nauki polskiego. Wynikiem takiego stanu rzeczy jest coraz większa liczba ogłoszeń o pracę drukowanych jedynie w języku ukraińskim, bowiem po sześciomiesięcznym pobycie w naszym kraju pracownicy ze Wschodu muszą na pół roku wrócić do swojego kraju, stąd polskie firmy nie są zainteresowane inwestowaniem w ich edukację.
Tymczasem rządzący planują sprowadzić do Polski lekarzy zza naszej wschodniej granicy, aby nie tylko uzupełnić pogłębiające się braki kadrowe w systemie publicznej opieki zdrowotnej, ale również by zmniejszyć presję płacową ze strony polskich medyków. Dodatkowo lekarze z Ukrainy nie będą musieli niwelować różnic w swoim wykształceniu, choć na przykład ukraińskie i białoruskie pielęgniarki muszą przebyć dużo mniejszy wymiar godzinowy szkoleń niż ich polskie odpowiedniczki.
Na podstawie: money.pl, forsal.pl.