Marcin Makowski, dziennikarz prawicowego tygodnika „Do Rzeczy” oraz portalu Wirtualna Polska, zasłynął głównie rozpaczaniem nad udziałem radykalnych nacjonalistów w ostatnim Marszu Niepodległości. Pismak najwyraźniej nie zamierza rezygnować z poruszania tego tematu, ponieważ teraz postanowił nagrać program z Samem Rubinem, żydowskim studentem, który 11 listopada miał ukrywać się przed manifestacją w łazience w swoim warszawskim mieszkaniu. Dialog prowadzony przez Makowskiego i Rubina okazuje się być najlepszym podsumowaniem bezsensowności prowadzonej ostatnio przez polską prawicę polityki dopieszczania środowisk żydowskich.
Makowski od kilku dni anonsował na swoim profilu w sieci Twitter, iż nagrywa program z udziałem Sama Rubina, czyli żydowskiego studenta, który po Marszu Niepodległości napisał na jednym z amerykańskich portali dla Żydów, że z powodu atmosfery „antysemityzmu” musiał ukryć się przed demonstracją w toalecie. Dziennikarz „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski uznał tę personę za godną rozmowy, stąd też zaprosił ją do Krakowa i postanowił nagrać program dla WP, mający na celu „przełamywanie stereotypów” i „zrozumienie argumentacji drugiej strony”.
Z nagrania opublikowanego dzisiaj przez WP możemy dowiedzieć się chociażby, że według prawicowego pismaka „Polska nie jest bowiem ani krajem antysemitów, nie jest również od tego problemu wolna”, natomiast żydowski student wprost stwierdza, iż Polska krajem „antysemitów” jest, a on sam szczególnie po upublicznieniu swojego wizerunku w mediach będzie się obawiał obnosić ze swoim pochodzeniem na ulicach Warszawy, w której obecnie mieszka. Rubin podaje tutaj przykład swoich współwyznawców z Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Warszawie, którzy skrywają swoje jarmułki pod czapkami, bo „czują się zaniepokojeni ewentualną reakcją ludzi”.
Amerykański Żyd nie zgadza się także z argumentacją Makowskiego, iż Polska przez wieki była krajem tolerancyjnym, ponieważ sytuacja ta miała zdecydowanie zmienić się w XIX i XX wieku, a Rubin patrzy na ówczesne wydarzenia przez pryzmat swojej rodziny, która opuściła nasz kraj z powodu „pogromów i przemocy na ulicach w latach poprzedzających II wojnę światową”, dlatego uważa, że „historia jest bardziej złożona i wieloaspektowa”. Rubin stwierdza przy tym, że nie ocenia całej Polski jedynie z powodu wydarzeń z 11 listopada bieżącego roku, ale „nie chce udawać, że nie ma między nami trudnych tematów, pogromów i tym podobnych”.
Najzabawniejszy wydaje się być fakt, iż dziennikarz cały czas próbuje wmówić Rubinowi, że Polska jest „tolerancyjnym krajem”, bowiem podczas ich wspólnego spaceru nikt nie zaczepił ich na ulicy, jednak Żyd cały czas zwraca uwagę na fakt, że nie posiada on żadnych elementów ubioru wskazujących na jego pochodzenie, stąd też po prostu nikt nie może rozpoznać jego wyznania. Widać więc wyraźnie, że żydowski student niespecjalnie chce przyjmować argumentację prawicowego pismaka, jak mantrę powtarzając frazy o warszawskiej gminie starającej się nie eksponować elementów związanych z judaizmem.
Dodatkowo Rubin okazuje niewiele zrozumienia dla krytyki amerykańskich mediów, która ma być udziałem Makowskiego, bowiem jego zdaniem nasz kraj wcale nie jest przedstawiany za oceanem w sposób niesprawiedliwy. Co prawda prawicowy dziennikarz stara się tłumaczyć, że Żydzi byli mordowani w czasie II wojny światowej głównie przez Niemców, zaś Polacy parający się tym zajęciem byli jedynie marginesem, jednak żydowski student od razu odbija piłeczkę wskazując na „wyższy procentowo niż w innych krajach wskaźnik zachowań antysemickich”, o czym miał zresztą dowiedzieć się w trakcie zajęć na Uniwersytecie Warszawskim.
Pod koniec nagrania Makowski i Rubin udają się do jednej z kawiarni, gdzie amerykański Żyd stwierdza, że organizatorzy Marszu Niepodległości utożsamiają się z radykalnym nacjonalizmem, a on sam chce po prostu zrozumieć złożoność tego zjawiska. Rubin dodaje, że szanuje informacje o Polakach mordowanych przez Niemców, ale jego zdaniem „poczucie krzywdy” jest obecnie używane we współczesnej polityce do „stawiania tamy uchodźcom i budowy etniczno-nacjonalistycznych nastrojów”. Ostatnią deską ratunku dla pismaka „Do Rzeczy” jest więc pokazanie Rubinowi zdjęcia premier Beaty Szydło błogosławionej przez rabina, co i tak Rubin kwituje stwierdzeniem, iż szefowa rządu „nie jest czarno-biała”.
Oglądając materiał można zauważyć, iż obaj jego bohaterowie spędzili na „dialogowaniu” właściwie cały dzień, zaś Rubin mimo powtarzanych jak mantra sformułowań o Polakach pokrzywdzonych przez Niemców tak naprawdę w ogóle nie zmienił swojego poglądu na nasz kraj. Najwyraźniej nie przeszkadza to jednak Makowskiego, który na koniec filmu cieszy się, iż mógł prowadzić dialog z Rubinem i proponuje mu napisanie pocztówki do rodziny, na której zawrze on swoje przemyślenia po spacerze ulicami Krakowa. Ostatecznie Rubin stwierdził, iż w Polsce kultura żydowska pielęgnowana jest we właściwy sposób, ale „jednocześnie trzeba zwalczać przejawy „antysemityzmu”…
Na podstawie: wp.tv.