Wraz ze wstąpieniem Chorwacji do Unii Europejskiej wzrosło prawdopodobieństwo, że organizacje homoseksualne z tego kraju postanowią walczyć o dodatkowe „prawa” dla siebie. By temu zaradzić, grupa obywateli postanowiła uszczelnić prawo i zapobiec takim procederom.
Dotychczas w chorwackim prawie nie istniała żadna definicja małżeństwa, gdyż dla wszystkich było oczywiste, że chodzi o związek kobiety i mężczyzny. Obywatele tego kraju postanowili więc doprowadzić do przeprowadzenia referendum, którego celem jest wprowadzenie do konstytucji zmian uniemożliwiających zawieranie małżeństw jednopłciowych. Pod hasłem „W imię rodziny” udało się zebrać 700 tysięcy podpisów pod petycją o referendum, jest to oszałamiającą liczbą, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Chorwacji mieszka mniej niż 4,3 miliona ludzi.
Chorwacki rząd w odróżnieniu od gabinetu Donalda Tuska wziął pod uwagę „vox populi” i wprowadził pod głosowanie projekt referendum. Spotkało się ono z dużym poparciem ze strony parlamentarzystów, na 151 zasiadających w Zgromadzeniu Chorwackim aż 104 głosowało za referendum, a zaledwie 13 było przeciw. Poprzez referendum Chorwaci chcą wprowadzić do konstytucji zapis mówiący, iż „małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny”, odbędzie się ono 1 grudnia.
Na chwilę obecną Chorwaci nie mogą zawierać homoseksualnych małżeństw, lecz od 2003 roku rząd ich kraju przyznał parom jednopłciowym prawa takie same jak normalnym, pod warunkiem, że są od co najmniej 3 lat w nieformalnym związku. Rząd rozpoczął również prace nad ustawą dopuszczającą rejestrowanie związków partnerskich. Z tej przyczyny Chorwaci postanowili zablokować wszelkie możliwości zmiany obecnego stanu rzeczy.
Żeljko Reiner, były minister zdrowia będący przedstawicielem znajdującej się w opozycji Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ) wyjaśnił w czasie parlamentarnej przemowy, iż „nie chodzi o dyskryminację ani zamiar pozbawiania kogokolwiek jego praw; to po prostu kwestia zapewnienia, że stan aktualny, zakotwiczony w społeczeństwie chorwackim nie zmieni się”.
Działania na rzecz referendum spotkały się oczywiście ze sprzeciwem środowisk związanych z lewicą kulturową. Sanja Juras działająca na rzecz przywilejów dla homoseksualistów oświadczyła, że „bez wątpienia sprawa ta zahacza o kwestię praw człowieka”, a jako taka „nie może być przedmiotem referendum”. Nie zabrakło również oskarżeń o dyskryminację wysuwanych przez środowiska liberalno-lewicowe.
Wynik grudniowego referendum będzie wiążący, gdyż chorwackie prawo nie przewiduje minimalnego progu frekwencji.
na podstawie: euronews.com