Na początku listopada pisaliśmy o decyzji władz Chorwacji przewidującej rozpisanie referendum w sprawie wprowadzenia do konstytucji definicji małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Dziś znamy już wyniki głosowania.
W referendum zagłosowało 38% uprawnionych do głosowania, a projekt wprowadzenia poprawki do konstytucji poparło 66% z nich. Wyniki głosowania są ważne, gdyż w Chorwacji funkcjonuje brak wymogu przekroczenia jakiegokolwiek progu frekwencji wyborczej.
Centrolewicowe władze Chorwacji starały się za wszelką cenę przekonać społeczeństwo do głosowania na „nie”. Sześciu ministrów rządu wystąpiło nawet w krótkim filmie opublikowanym w serwisie Youtube. Przekonywali w nim, że głosowanie na „tak” będzie nieeuropejskie i niewłaściwe.”Zagłosuję za miłością, za Chorwacją bez podziałów i to znaczy, że będę głosować przeciwko” – mówił minister spraw wewnętrznych, Ranko Ostojić. W podobnym duchu wypowiadał się premier Chorwacji, Zoran Milanović, który oświadczył, że od początku sprzeciwiał się referendum i zagłosuje przeciwko wpisaniu definicji małżeństwa do konstytucji.
Nie udało się im jednak przekonać do swojego stanowiska większości wyborców. Zwycięstwo w referendum zwolenników normalności wywołało oczywiście głosy oburzenia wśród postępowców. Działacz na rzecz praw człowieka, Zoran Puszić, stwierdził na przykład, że „dla społeczeństwa jest niebezpiecznie, gdy instytucja demokratyczna (referendum) jest wykorzystywana, aby szkodzić demokracji”.
W podobnym tonie wypowiadał się Duje Prkut, przed referendum aktywnie lobbujący do głosowania na „nie”. „To jest dyskryminacja. Atak na prawa człowieka i wolności. To skaza, którą wszyscy będziemy musieli nosić” – oświadczył. Homo-aktywiści zadeklarowali również, że „życie w rodzinie partnerskiej tej samej płci, z dziećmi bądź bez, jest rzeczywistością, której żadna poprawka do konstytucji nie jest w stanie zmienić”.
Głosy lewicy po referendum udowodniły po raz kolejny, że demokracja w rozumieniu lewicy jest dobra tylko pod warunkiem, że społeczeństwo będzie głosować po jej myśli.
Zadowolenia z wyników głosowania nie kryły natomiast środowiska katolickie, które zbierały podpisy na rzecz referendum. Zeljka Markić, będący jednym z liderów tego środowiska powiedział: „Jestem szczęśliwy, bo od teraz żaden kolejny rząd chorwacki nie będzie mógł zalegalizować małżeństw osób tej samej płci”.
Referendum nie spotkało się z wielkim zainteresowaniem społecznym, 38% głosujących to jak do tej pory najniższa frekwencja wyborcza w chorwackim referendum. Według Zorana Kurelića, „to referendum jest uznawane za próbę elit politycznych odwrócenia uwagi od zasadniczych problemów”. Dodał też, że „obywatele chcą żyć lepiej i widzieć, jak kraj szuka rozwiązań kryzysu”, zamiast zajmować się tematami nie mającymi wpływu na materialny byt społeczeństwa.
Zwycięstwo normalności jest jednak ważnym sygnałem dla Europy. Świadczy o tym, że wciąż jeszcze demoliberalny tolerancjonzim nie zdobył tak szerokich wpływów na umysły Europejczyków, jak chciałyby tego media i establishment.
na podstawie: euronews.com