Były lewicowy premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair, krytykuje społeczność międzynarodową za brak działań skierowanych przeciwko syryjskiemu prezydentowi Baszarowi al-Assadowi. Jednocześnie Blair broni decyzji o interwencji w Iraku, podjętej na podstawie fałszywych doniesień o posiadaniu przez ten kraj broni masowego rażenia.
Blair jest obecnie wysłannikiem Organizacji Narodów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Rosji, zajmującym się sprawą konfliktu w Syrii. Dawny lider lewicowej Partii Pracy, uważa, że świat nie podejmując się działań przeciwko syryjskiemu prezydentowi, Baszarowi al-Assadowi, popełnia błąd mogący mieć daleko idące konsekwencje. Jego zdaniem, rzekoma bierność zachodu może mieć negatywny wpływ na cały region Bliskiego Wschodu. Blair uważa, że państwa zachodu powinny dokonać interwencji w Syrii po ubiegłorocznym ataku chemicznym, który został przypisany stronie rządowej, choć do dzisiaj jest to kwestia mocno dyskusyjna.
Niegdysiejszy szef brytyjskiego rządu ma doświadczenie w sprawie propagandowego wykorzystywania broni masowego rażenia. Blair wraz z władzami Stanów Zjednoczonych był najgorętszym orędownikiem zaatakowania Iraku Saddama Husajna w 2003 roku. Również w swojej dzisiejszej wypowiedzi, Blair bronił ówczesnej decyzji, podjętej pod fałszywym jak się później okazało, pretekstem posiadania przez Husajna broni masowego rażenia. Blair nie poczuwa się jednocześnie do odpowiedzialności za obecną sytuację w Iraku, gdzie niemal codziennie dochodzi do różnego rodzaju zamachów. Winą obarcza za nie, „sekciarskie elementy islamskie”, choć to właśnie Husajn był gwarantem spokoju w tym zakresie.
na podstawie: theguardian.com