W listopadzie 2019 roku Boliwia była świadkiem zamachu stanu, aktywnie wspieranego przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników. Prezydentem kraju została wówczas Jeanine Áñez, która została właśnie skazana przez sąd na 10 lat więzienia. Zarzucono jej działania sprzeczne z konstytucją oraz zaniedbywanie obowiązków.
Ponad dwa i pół roku temu przez Boliwię przetoczyły się protesty przeciwników ówczesnego prezydenta Evo Moralesa. Opozycja zarzucała mu sfałszowanie wyników wyborów, zaś do ustąpienia wezwały go między innymi Stany Zjednoczone i kraje skupione w Organizacji Państw Amerykańskich.
Ostatecznie Morales opuścił Boliwią i udał się do Meksyku. W tym czasie władzę przejęła senator należąca do opozycyjnego Ruchu Socjaldemokratycznego. Áñez rządziła krajem dokładnie przez rok, czyli do listopada 2020 roku. Wtedy w wyborach prezydenckich wygrał Luis Arce z odsuniętego wcześniej od władzy Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS).
Cztery miesiące później Áñez została osadzona w areszcie. Prokuratura zarzuciła jej między innymi łamanie obowiązującego prawa, uczestnictwo w spisku czy działalność terrorystyczną. Ostatecznie sąd w La Paz skazał byłą prezydent na 10 lat więzienia za zorganizowanie zamachu stanu, podejmowanie decyzji sprzecznych z konstytucją i zaniedbywanie obowiązków.
Sama Áñez nie mogła uczestniczyć w rozprawie sądowej. Wyrok będzie natomiast odsiadywała w więzieniu dla kobiet. Była prezydent utrzymuje jednak, że padła ofiarą prześladowań politycznych ze strony MAS.
Na podstawie: bbc.com, interia.pl.