25 lutego w Sofii odbył się rocznicowy Marsz Łukowa. Była to zarazem osiemdziesiątą rocznica jego tragicznej śmierci z rąk komunistów, jak i dwudziesty marsz na cześć jego pamięci organizowany przez bułgarskich nacjonalistów.
Generał Christo Łukow był bohaterem pierwszej wojny światowej, reformatorem bułgarskiej armii, ministrem obrony w latach 1935-1938. Zasłużył się przede wszystkim jako lider organizacji nacjonalistycznej- Unii Bułgarskich Legionów Narodowych. Zginął tragicznie w zamachu przeprowadzonym przez komunistów w 1943 roku, zastrzelony przed swoim domem na oczach dziewięcioletniej córki. W czasach komunistycznych jego imię było wymazane z historii. Pomimo tego kilku członków jego dawnej organizacji przeżyło komunistyczne więzienia i w latach dziewięćdziesiątych przekazało ogień pamięci o Generale młodemu pokoleniu nacjonalistów. Tak narodził się Marsz Łukowa w 2003 roku.
Do stolicy Bułgarii jak co roku na zaproszenie organizacji Bułgarski Związek Narodowy zjechali się nacjonaliści z całej Europy. Już od samego początku było wiadomo, że Marsz nie będzie mógł przejść spokojnie, jak co roku w sądzie trwała sprawa o jego delegalizację, a nacisk rozlicznych organizacji na rząd i prokuraturę jest z roku na rok coraz silniejszy. Jednak w ocenie organizatorów ten rok był najgorszy.
W piątek, wieczór przed Marszem, odbyła się szybka, niezapowiedziana akcja mająca na celu zwrócić uwagę na sobotni marsz. O godzinie 19:00 głównym deptakiem Sofii, szybkim marszem przeszło około 50 osób z racami, niosąc na przedzie baner z podobizną Generała Łukowa i skandując jego imię. I była to tak naprawdę jedyne działanie, którego w ten weekend nie pokrzyżowała policja.
Planowany na sobotni wieczór tradycyjny marsz z pochodniami nie mógł się odbyć, był zakazany jako wydarzenie „niebezpieczne i nawołujące do nienawiści”. Organizatorzy postanowili więc zmienić jego formułę i zrobić protest o godzinie 14:00 w formie marszu z flagami Bułgarii od głównego placu miasta do Grobu Nieznanego Żołnierza. Kiedy uczestniczy zaczęli się zbierać, policja zatoczyła wokół nich ciasny krąg. Wszyscy z napięciem czekali co się wydarzy dalej. W końcu funkcjonariusze wydali zgodę na przejście demonstracji, ale…bez żadnych oznak tego, że jest to Marsz Łukowa. Czyli warunek był taki, że jeśli padnie choć raz hasło „Generał Łukow” demonstracja zostanie od razu rozwiązana. Nie mogło też być żadnych banerów z nim związanych. Przeszliśmy więc w szyku po trzy osoby, z bułgarskimi flagami, krzycząc „Zabroniony, ale nie zapomniany”. Przy wspaniałym kościele z IV wieku, w którym odbywały się już w latach dziewięćdziesiątych msze za duszę Christo Łukowa i gdzie znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza odbyły się przemowy liderów organizacja Bułgarski Związek Narodowy. W planach było jeszcze wieczorne odwiedzenie z kwiatami i flagami narodowymi tablicy pamiątkowej na domu Generała, niestety policja ogrodziła całą ulicę i było to praktycznie nie możliwe. Mając nadzieje, że może w niedzielę rano w końcu to pamiątkowe miejsc będzie dostępne udaliśmy się tam razem z delegacjami z innych krajów. Niestety policja już tam czekała i od razu zaczął się cyrk z legitymowaniem i spisywaniem naszych danych. Po negocjacjach udało się ustalić, że pod dom będą mogły podchodzić maksymalnie pięcioosobowe grupy.
Dodatkowo należy wspomnieć o małym incydencie jakim miał miejsce, kiedy wieczorem, razem z nacjonalistami z Węgier, Czech i Bułgarii poszliśmy zrobić zdjęcie w pamięć o naszych walczących o swój kraj kolegach z Ukrainy. Kiedy ustawiliśmy się do zdjęcia i zapaliliśmy dwie race, zostaliśmy otoczeni przez policję, która cały czas podążała za nami. Następną godzinę spędziliśmy obserwując gigantyczne szczury poruszające się pod mostem na którym nas zatrzymano i czekając na to aż policja odda nam dokumenty i wszystkich przeszuka.
Pomimo licznych komplikacji całe wydarzenie było bardzo ciekawe i dało możliwość długich rozmów i spotkań z nacjonalistami z różnych krajów. Dodatkowo nic nie może się równać wspaniałej bułgarskiej gościnności i serdeczności, a Sofia zimą z widokiem na ośnieżone góry, które otaczają ją z każdej strony potrafi oczarować.
tekst: JH
zdjęcia: Henrik, Legio Hungaria