Ubiegły miesiąc przyniósł zwycięstwo boliwijskim siłom, które przed rokiem zostały odsunięte od władzy w wyniku zamachu stanu. Tamtejsza prokuratura zaczęła zresztą badać kwestię zamachu stanu przeprowadzonego dzięki zagranicznemu wsparciu. Główną podejrzaną w sprawie jest była już prezydent Jeanine Áñez, która próbowała niedawno uciec do Brazylii.
Boliwijski minister sprawiedliwości Iván Lima zapowiedział rozliczenie ubiegłorocznego zamachu stanu. Zapewnił jednocześnie, że rządzący gwarantują przeprowadzenie rzetelnego procesu, a system sądowniczy ma pracować z zachowaniem zasad niezależności. Nie zmienia to oczywiście faktu, iż rozliczeni mają zostać nie tylko politycy, ale także wojskowi i policjanci odpowiadający za użycie broni przeciwko zwolennikom obalonego wówczas prezydenta Evo Moralesa.
Największe kłopoty będzie miała najprawdopodobniej jego następczyni. Áñez jest oskarżana przede wszystkim o organizację ludobójstwa w kilku boliwijskich miejscowościach. Ponadto zarzuca się jej korupcję, policyjne represje czy nieprawidłowości przy zakupie respiratorów podczas pandemii koronawirusa. Prokuratura Generalna w kwestiach korupcyjnych postawiła już zresztą zarzuty siedemnastu ministrom prawicowego rządu, a w sumie w tej sprawie toczą się dwadzieścia cztery śledztwa.
Sama Áñez próbowała już uciec z Boliwii. W niedzielę 22 listopada chciała wsiąść do samolotu mającego zabrać ją do Brazylii, ale została powstrzymana przez organizacje społeczne w departamencie Beni w północnej części kraju. Po tym zdarzeniu polityk liberalnego Demokratycznego Ruchu Społecznego zaczęła domagać się bezstronnego dochodzenia, niezależności wymiaru sprawiedliwości oraz udziału zagranicznych obserwatorów.
Problemy mają nie tylko politycy. W ubiegłym tygodniu w kilku boliwijskich miastach demonstrowali głównie emerytowani wojskowi. Sprzeciwiali się w ten sposób aresztowi domowemu d;a generała Alfredo Cuéllara. Boliwijski dowódca jest podejrzewany, że przed rokiem doprowadził do śmierci cywilów podczas brutalnej pacyfikacji zwolenników ówczesnego rządu.
W listopadzie ubiegłego roku, po wyborach prezydenckich, z funkcji głowy państwa musiał zrezygnować wspomniany Morales. Uczynił to nie tyle pod wpływem protestów społecznych, co po opowiedzeniu się wojska po stronie demonstrujących. Po roku w Boliwii przeprowadzono ponownie wybory prezydenckie i parlamentarne, w których Boliwijczycy zadecydowali o odsunięciu od władzy prawicy. Władzę ponownie przejął więc Ruch na rzecz Socjalizmu (MAS).
Na podstawie: hispantv.com, nodal.am, explica.co.