Najbogatszy człowiek świata, Bill Gates, jest zwolennikiem wprowadzenia specjalnego podatku od robotów zastępujących człowieka w pracy. Zdaniem twórcy Microsoftu opodatkowanie tej formy pracy zahamowałoby na pewien czas proces zastępowania ludzi robotami, dzięki czemu przeciętny człowiek miałby czas na dostosowanie się do nowych realiów ekonomicznych.
Gates stwierdził, że na miejscu amerykańskiego rządu doprowadziłby do uchwalenia nowego podatku, który byłby daniną nakładaną na firmy zastępujące ludzi robotami. Jego zdaniem spowolniłoby to proces robotyzacji miejsc pracy, a dzięki temu pozwoliłoby zwykłym ludziom na dostosowanie się do nowego otoczenia ekonomicznego. Jednocześnie najbogatszy człowiek świata nie jest przeciwnikiem zachodzących zmian, ale uważa, iż opodatkowanie jest skuteczniejsze od wprowadzenia zakazu stosowania podobnych urządzeń.
Były szef Microsoftu nie sądzi, aby firmy używające robotów byłyby oburzone koniecznością zapłacenia nowego podatku, tym niemniej proces automatyzacji pracy powinien zachodzić nieco wolniej. Gates zauważa, że na początku ubiegłego roku większość amerykańskiej siły roboczej była zatrudniona w gospodarstwach rolnych, choć ich produkty ledwo wystarczały na wyżywienie Amerykanów. Obecnie tylko 2 proc. Amerykanów pracuje na roli, a Stany Zjednoczone mimo to urosły na wielkiego eksportera żywności, co jest zasługą m.in. maszyn.
Amerykański miliarder twierdzi, iż zawodami najbardziej narażonymi w ciągu następnych 20 lat na zmiany będą magazynierzy, kierowcy, czy sprzątacze, stąd też jest to niezwykle paląca kwestia. Gates uważa bowiem, że ludzie w obawie o swoje miejsca pracy mogą sprzeciwiać się innowacjom i tkwiący w nich potencjał może wówczas nie zostać wykorzystany w sposób pozytywny. Twórca Microsoftu nie liczy w tej kwestii na przedsiębiorców, ale właśnie na czynniki państwowe.
Na podstawie: qz.com, interia.pl.