Belgowie są coraz bardziej sceptycznie nastawieni wobec Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji (TTIP). Premier Charles Michel nie wyklucza, że negocjacje pomiędzy Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi trzeba będzie zawiesić, ponieważ obecny kształt porozumienia nie jest wyważony.
Szef rządu Belgii w rozmowie z dziennikiem „L’Echo” powiedział, że TTIP może przynieść Europie korzyści w postaci wzrostu gospodarczego i nowych miejsc pracy, ale jedynie wtedy, kiedy umowa będzie miała wyważony charakter. Tymczasem zdaniem Michela obecny kształt porozumienia nie jest właściwy, stąd obecnie TTIP nie oznacza żadnych korzyści dla unijnych państw członkowskich. Belgijski premier dodał, iż obecnie w Stanach Zjednoczonych trwa kampania przed wyborami prezydenckimi, stąd najlepszym rozwiązaniem byłoby zawieszenie rozmów na jej czas i powrót do nich po wyborczych rozstrzygnięciach.
Wcześniej belgijskie związki zawodowe zaapelowały do rządu, aby ten zadziałał na rzecz zerwania rozmów ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie związkowcy zapowiedzieli, że jeszcze w tym miesiącu zorganizują dużą demonstrację, która będzie poświęcona TTIP jako zagrożeniu dla Europy.
W ostatnim czasie wokół porozumienia TTIP narosło sporo wątpliwości. Wpierw niemiecki wicekanclerz Simon Gabriel stwierdził, że negocjacje zakończyły się fiaskiem a strona amerykańska nie chce iść na żadne kompromisy, natomiast kilka dni później francuski wiceminister handlu Matthias Fekl oskarżył USA o „rzucanie ochłapów” i zapowiedział, iż jego kraj zablokuje kolejną rundę rozmów na temat umowy.
Nieprzejednane stanowisko w tej sprawie zajmuje natomiast szef Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junkcer. Twierdzi on, że w czerwcu państwa członkowskie UE zgodziły się na dalsze negocjacje, stąd rozmowy z USA mają być kontynuowane.
Na podstawie: money.pl, rp.pl.