Pod koniec ubiegłego tygodnia siły Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii przy pomocy swoich sojuszników dokonały ataków na obiekty Hutich w Jemenie. Źródła amerykańskiej stacji CNN twierdzą, że bombardowania zadały niewielkie straty proirańskiej milicji, dlatego dalej posiada ona odpowiedni potencjał do zakłócania swobodnej żeglugi na Morzu Czerwonym.
Naloty dokonane przez amerykański i brytyjskie wojska były odpowiedzią właśnie na działania podejmowane przez Hutich na jemeńskich wodach terytorialnych. Od połowy listopada, w ramach solidarności z palestyńskim Hamasem, ugrupowanie przy pomocy rakiet i dronów atakuje jednostki związane z Izraelem lub płynące do jego portów.
Z czwartku na piątek międzynarodowa koalicja wystrzeliła 150 pocisków w blisko 30 lokalizacji w Jemenie. Zachowujący anonimowość jeden z najważniejszych amerykańskich oficjeli przyznał stacji CNN, że ubiegłotygodniowa operacja przyniosła ograniczone rezultaty.
Naloty miały zniszczyć mniej niż jedną trzecią „ogólnych zdolności ofensywnych” Hutich, chociaż udało się zniszczyć 93 proc. planowanych celów. Ugrupowanie zachowało ponadto trzy czwarte swoich możliwości w zakresie namierzania statków na międzynarodowych drogach żeglugowych, wiodących przez Zatokę Adeńską i Morze Czerwone.
Na podstawie: cnn.com.