Przez kilka dni w kilku miejscowościach i wsiach w północno-wschodniej Syrii dochodziło do starć, w których walczyli ze sobą przedstawiciele arabskich klanów oraz siły kurdyjskie. Kurdowie z Syryjskich Sił Demokratycznych są oskarżani przez Arabów o zabójstwa kilku plemiennych przywódców, dlatego w celu stłumienia zamieszek musieli prosić o pomoc wojsko Stanów Zjednoczonych.
Starcia w miejscowościach znajdujących się w rejonie miasta Dajr az-Zaur trwały przez kilka dni. Wszystko zaczęło się od ataku setek członków arabskich plemion, którzy przeprowadzili szturm na siedzibę kurdyjskich Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) właśnie w tym regionie. Do dużych demonstracji doszło też w miejscowościach Al-Hawaij, Dhiban i Al-Shaheil, znajdujących się na wschód od Dajr az-Zaur.
Manifestanci domagali się od kurdyjskiej administracji wyjaśnienia ostatnich przypadków zabójstw i zamachów, których ofiarami stali się szejkowie oraz inni liderzy miejscowych klanów. Zdaniem Arabów zostali oni zamordowani właśnie przez bojówkarzy SDF. Z tego powodu miejscowe plemię Al-Aqidat wystosowało Kurdom miesięczne ultimatum, dotyczące wydania im sprawców zabójstw. W przeciwnym razie klan podejmie działania uważane przez siebie za właściwe.
Głównym elementem manifestacji arabskich Syryjczyków była blokada dróg, połączona z podpalaniem opon oraz atakowaniem wozów bojowych należących do SDF. Kurdowie odpowiedzieli gazem łzawiącym, a także musieli prosić o pomoc stacjonujących w tym regionie amerykańskich żołnierzy. Ponadto na swoich stronach internetowych kurdyjski samorząd oskarżył o zbrodnie „stronników reżimu”.
Na podstawie: almasdarnews.com, sana.sy/en, al-akhbar.com, middleeastmonitor.com.