Lobbyści reprezentujący giganta technologicznego Apple opowiadają się przeciwko projektowi, który ma utrudnić wykorzystywanie ludzi do pracy przymusowej. Stany Zjednoczone chcą wymusić na swoich firmach, aby nie inwestowały one w zdominowanym przez muzułmanów regionie Sinciang. To nie podoba się jednak korporacjom korzystającym z tamtejszej siły roboczej.
Dziennik „The Washington Post” opisał kulisy pracy nad wspomnianym projektem nowego prawa. Jego podstawowym celem jest uderzenie w chiński projekt reedukacji muzułmańskich separatystów z zachodnich krańców państwa. Mają oni bowiem generować problemy nie tylko z powodu niepodległościowych aspiracji, ale też zaangażowania w islamskie ugrupowania terrorystyczne.
Państwo Środka próbuje poradzić sobie z tą kwestią głównie za pośrednictwem obozów reedukacyjnych, a także pracy przymusowej. Z tej ostatniej korzystają niektóre amerykańskie korporacje, dlatego właśnie władze USA zamierzają powstrzymać ten proceder. Koncerny chcące inwestować w Chinach musiałyby więc zagwarantować, że nie będą zatrudniać uwięzionych lub przymusowych pracowników.
Informatorzy wspomnianej gazety nie ujawnili dokładnie, które zapisy projektu są torpedowane przez Apple. W ten sposób mogliby bowiem zostać zdemaskowani. Wiadomo jednak, że koncern chce złagodzić ustawę, a przede wszystkim nie pozwolić na jej wyjście poza sferę dyskusji. Cathy Feingold, dyrektor międzynarodowego działu amerykańskiej centrali związkowej AFL-CIO, mówi z kolei o przerażeniu koncernu możliwością rzeczywistego egzekwowania nowych przepisów.
Na tekst w „The Washington Post” zareagowało już same Apple. W pełnym górnolotnych stwierdzeń oświadczeniu podkreśliło ono, że dba o należyte traktowanie pracowników w całym łańcuchu swoich dostaw. Sprzeciwia się więc wykorzystywaniu pracy przymusowej. Jednocześnie technologiczny gigant miał przeprowadzić swoje własne postępowanie w tej sprawie, które nie wykazało żadnych nieprawidłowości we wspomnianym zakresie.