Wiceprezydent Mike Pence wystąpił na amerykańskiej edycji Marszu dla Życia w Waszyngtonie. Podwładny prezydenta Donalda Trumpa w swoim przemówieniu powiedział, że „życie ponownie wygrywa w Stanach Zjednoczonych”, a sam Trump popiera działalność organizacji broniących życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
W piątek 27 stycznia na ulicach Waszyngtonu pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy osób, które wzięły udział w dorocznym Marszu dla Życia. Amerykańscy obrońcy życia po wiecu pomiędzy Białym Domem i Pomnikiem Waszyngtona przeszli ulicami Waszyngtonu przed budynkami Kapitolu oraz biurowcami Senatu, aby zakończyć swoją manifestację pod siedzibą Sądu Najwyższego. Organizatorzy demonstracji podkreślali, że wybór miejsca jej zakończenia nie jest przypadkowy, ponieważ najważniejsza instytucja amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości w 1973 r. de facto zalegalizowała aborcję poprzez wyrok zezwalający na dokonywanie zabiegu z praktycznie każdego dowolnego powodu. Dlatego też obrońcy życia uczcili pamięć blisko 58 mln Amerykanów zabitych w ciągu ostatnich 44 lat.
Najważniejszym wydarzeniem tegorocznej edycji Marszu dla Życia było jednak wystąpienie wiceprezydenta Mike’a Pence’a, który jest najwyżej postawioną osobą w państwie uczestniczącą w manifestacji od wspomnianej decyzji Sądu Najwyższego. Pence w swoim wystąpieniu podkreślił, że dzięki zwycięstwu Trumpa w wyborach prezydenckich, życie znowu zaczyna wygrywać w Stanach Zjednoczonych, a sam prezydent napisał na Twitterze o swoim pełnym poparciu dla Marszu dla Życia. Amerykański wiceprezydent zaapelował jednocześnie do obrońców życia, aby przedstawiali swoje stanowisko w delikatny sposób. Zdaniem Pence’a najważniejszą kwestią jest też zdobycie umysłów młodego pokolenia.
Trump podczas pierwszego dnia swojego urzędowania w Białym Domu podpisał dokument o cofnięciu finansowania programów proaborcyjnych, które były promowane przez Stany Zjednoczone w państwach na całym świecie.
Na podstawie: lifesitenews.com, breitbart.com.