Jeden z dowódców Wolnej Armii Syryjskiej potwierdził w rozmowie ze stacją Al-Jazeera, że państwa zachodniej koalicji na czele ze Stanami Zjednoczonymi „do pewnego stopnia” przywróciły finansowanie przeciwników syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada. Jednocześnie „umiarkowani rebelianci” nie zamierzają podejmować walki z ugrupowaniami islamskich ekstremistów.
Grupy „rebeliantów” działające w północnej Syrii mają być właśnie w trakcie tworzenia nowego sojuszu wojskowego, który ma mieć zagwarantowane wsparcie od koalicji „Przyjaciół Syrii”, a więc Stanów Zjednoczonych, Turcji, państw Europy Zachodniej oraz krajów Zatoki Perskiej. Dwa źródła z Wolnej Armii Syryjskiej (FSA) miały potwierdzić przy tym katarskiej stacji Al-Jazeera, że amerykańskie CIA przywróciło w lutym częściowe finansowanie i dozbrajanie przeciwników prezydenta Baszara al-Assada.
W styczniu Amerykanie mieli naciskać przy tym na niektóre frakcje FSA, aby nie uczestniczyły one w rozmowach pokojowych w kazachskiej Astanie, w których wciąż biorą udział przedstawiciele rządów Syrii, Turcji, Rosji, Iranu i część syryjskich grup opozycyjnych, lecz zamiast tego spróbowały na nowo połączyć się wspólnym sojuszem. Dowódcy FSA dodają, iż nie zamierzają walczyć z operującymi w prowincji Idlib islamskimi ekstremistami z organizacji Tahrir al-Szam czy Dżabat Fatah al-Szam.
FSA działa od początku konfliktu w Syrii, ale po uzbrojeniu przez państwa zachodnie podzieliło się na wiele frakcji, zaś wszystkie rozmowy zjednoczeniowe zakończyły się fiaskiem. Obecnie większość frakcji używających szyldu FSA jest kontrolowana przez islamskich radykałów współpracujących z tureckim wojskiem.
Na podstawie: aljazeera.com.