Poznaliśmy właśnie kolejne kulisy nacisków Ambasady Stanów Zjednoczonych na władze Prawa i Sprawiedliwości. Amerykańska ambasador Georgette Mosbacher wielokrotnie krytykowała publicznie ataki na TVN, który kontrolowany jest przez kapitał z jej kraju, lecz to nie jedyna forma blokowania dekoncentracji mediów. USA miały więc zagrozić rządzącym zablokowaniem amerykańskich inwestycji w naszym kraju.
Po raz kolejny sprawę amerykańskich nacisków opisuje portal Onet.pl, powołując się na rozmówców z PiS-u, Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina. Mają oni przyznawać, że do siedziby PiS-u już kilkukrotnie trafiały nieformalne ostrzeżenia przed ingerencją w obecny rynek medialny w Polsce. Chodzi w tym kontekście nie tylko o słowa Mosbacher, ale także amerykańskiego wiceprezydenta Mike’a Pence’a.
„Od strony amerykańskiej otrzymaliśmy jasny przekaz: jeśli przeprowadzimy, naszym zdaniem konieczną, repolonizację mediów, wówczas możemy liczyć się nie tylko z ostrym sprzeciwem amerykańskich władz, ale także z ograniczeniem amerykańskich inwestycji” – miał więc powiedzieć polskojęzycznemu portalowi jeden z polityków rządzącej koalicji.
Tymczasem największym zwolennikiem przeprowadzenia dekoncentracji mediów jest sam prezes PiS, Jarosław Kaczyński. Część polityków obozu rządzącego, na czele z premierem Mateuszem Morawieckim, ma go jednak przekonywać do rezygnacji z podobnych planów. W ten sposób myśleć ma część kierownictwa PiS-u i zarząd Porozumienia, natomiast przeciwko amerykańskiemu szantażowi występuje Solidarna Polska.
W tej chwili na stole mają znajdować się dwa projekty dotyczące zmian w mediach. Pierwszy z nich został przygotowany przez resort kultury pod kierownictwem Piotra Glińskiego, natomiast drugi przez resort sprawiedliwości zarządzany przez Zbigniewa Ziobro. Wciąż czekają one jednak na akceptację kierownictwa PiS-u. Sama sprawa dekoncentracji mediów ma pojawiać się zaś na każdym posiedzeniu liderów rządzącej koalicji.
Na podstawie: onet.pl.