28 września jest w Czechach świętem narodowym, gdyż przypada na niego rocznica śmierci Świętego Wacława – patrona narodu czeskiego. Z tej okazji, już po raz piąty z rzędu ulicami Kladna przeszła Świętowacławska manifestacja, na którą zostaliśmy zaproszeni przez działaczy miejscowej komórki Autonomicznych Nacjonalistów.

Droga do Kladna zajęła części podróżujących prawie 10 godzin i urozmaiciło ją kilka ciekawych zdarzeń, głównie za sprawą naszego kierowcy, który siadł za kółkiem po raz pierwszy od czterech lat, jak i za sprawą właściciela samochodu, który nie był zbyt zadowolony z poczynań z jego samochodem. Podobno podczas całej trasy mieliśmy możliwość rozbić się trzy razy, jednak bez większych przeszkód dojechaliśmy do Kladna na kilka minut po godzinie 11. Zatrzymaliśmy się pod jednym z bardziej rzucających się w oczy punktów w mieście i odezwaliśmy się za pośrednictwem sms do miejscowych działaczy, którzy po kilku minutach przyjechali po nas samochodem. Po przywitaniu udaliśmy się do mieszkania jednego z aktywistów, gdzie przywitaliśmy się z resztą kladeńskich AN i przekazaliśmy im kilka sztuk „Aktywisty” oraz przede wszystkim dochód z drugiego numeru zina, który wyniósł 6.000 koron czeskich, czyli +/- tysiąc złotych. Następnie udaliśmy się w okolice startu manifestacji, a mianowicie do miejscowego pubu wystrojonego w całości w hokejowym stylu, zresztą nie przypadkowo, gdyż hokej jest w Czechach sportem narodowym. W środku rozmawiamy z miejscowymi działaczami i poznajemy kolejnych – bez problemów obeszliśmy tzw. barierę językową.

W końcu, o godzinie 14:00 przyszedł czas rozpoczęcia manifestacji. Na głównym placu gdzie planowany był start całej akcji zebrało się trochę ponad 300 aktywistów, co w przełożeniu na poprzednie lata jest wynikiem nieco mniejszym, jednak manifestacja i tak zapowiadała się bardzo ciekawie. Nie byliśmy bowiem jedynymi gośćmi z zagranicy – oprócz nas zaproszono również szwedzkich nacjonalistów z ruchu Fria Nationalister (Wolni Nacjonaliści) z Göteborgu. W międzyczasie do rąk zgromadzonych trafił pierwszy numer gazety „Hlas mládeže” („Głos młodzieży”) – organ prasowy młodzieżówki Dělnickiej Strany, który rozdawany był przez działaczy DS i DM (wówczas była jeszcze prowadzona współpraca z nimi). Jeden z organizatorów przywitał wszystkich obecnych, po czym w kilku słowach przedstawił jak będzie wyglądać manifestacja. Akcję podzielono na dwie części – jedną z nich były przemówienia gości, zaś drugą przemarsz przez miasto i przemówienia organizatorów. Jako pierwszym głos oddano naszej grupie z Polski – odczytano przemówienie po czesku, w którym poruszono uznanie wielu Polaków dla męczeństwa Świętego Wacława, wyrażono solidarność z zatrzymanymi czeskimi aktywistami oraz nadzieję dalszej i bardziej owocnej współpracy pomiędzy nacjonalistami ze wszystkich krajów Europy. W podobnym tonie wypowiedzieli się Szwedzi z FNG, którzy odczytali przemówienie w swoim melodyjnym języku i które tłumaczone było na język czeski przez jednego z miejscowych działaczy. Aktywista FN pod koniec swojej przemowy podziękował za zaproszenie i wyraził nadzieję, iż działacze z Czech i Szwecji będą mieli okazję częściej spotykać się na swoich akcjach. Na koniec tej części przemówień swój głos zabrały aktywistki żeńskiej grupy Resistance Women Unity, która stale uczestniczy we wszelakich akcjach na terenie Czech i Moraw. Przedstawicielka RWU w swoim przemówieniu przedstawiła historię Świętego Wacława oraz wciąż żywe ideały, które towarzyszyły mu za życia. Po zakończeniu przemówień zaczęto formować szyk i z okrzykami „Radikalne, Socialne, Nacionalne!” („Radykalni, Społeczni, Narodowi”) wyruszono ulicami miasta.

Marsz przyozdabiały liczne biało-czerwone flagi z czeskim lwem na środku, czyli tradycyjne flagi Czeskiej Republiki. Oprócz nich niesione były również flagi z logiem AN oraz czarne proporce symbolizujące opór wobec systemu. Na czele pochodu niesiony był transparent organizatorów, zaś po bokach banery szwedzkich aktywistów oraz Odporu. Za nimi widoczne były również transparenty RWU oraz grupy Radical Boys. Przez wzgląd na powrót do tradycyjnej czeskiej symboliki, a więc bieli i czerwieni, nasze polskie flagi z orłem nie rzucały się zbytnio w oczy, jednak co i raz przykuwały uwagę przechodniów. Kladno jest niewielkim miastem, tak więc manifestacja miała dość duży rozgłos; zainteresowani przyglądali się jej z okien, balkonów oraz z ulicy. Spora część miejscowej młodzieży ochoczo dołączała się do marszu – widok kilku młodych chłopaków z obdartymi kolanami i piłką pod pachą nastrajał bardzo pozytywnie. W jednym miejscu na manifestantów czekała śmieszna kontr pikieta złożona z kilku cyganów oraz lewaków. Ich wygląd jak i „wartość bojowa” pozostawiały wiele do życzenia, dlatego też cała ta grupka została wyśmiana i pożegnana okrzykiem „Multi-kulti nechceme! Ne, ne, ne!” („Multi-kulti nie chcemy”). Oprócz wspomnianych  okrzyków skandowano także „Stop černému rasismu” („Stop czarnemu rasizmowi”), „Politickým vězňům svobodu!” („Wolność więźniom politycznym”), „Svatý Václav” („Święty Wacław”) oraz sporo okrzyków sprzeciwiających się obecnemu rządowi. Po jakimś czasie manifestacja bez jakichkolwiek problemów dociera do docelowego punktu, czyli pod zamek w Kladnie. Zaczynają się przemówienia organizatorów oraz pozostałych przedstawicieli poszczególnych komórek czeskich AN. Swój głos zabrali AN z Moraw, AN Sever (Północne Czechy) oraz organizatorzy, czyli AN z Środkowych Czech. W swoich przemowach zaznaczali konieczność stałego oporu wobec wciąż nasilających się represji. Manifestanci przysłuchiwali się im z uwagą oraz zrozumieniem, zwłaszcza emocjonalne przemówienie AN Sever pobudziło zgromadzonych do gromkich oklasków i wznoszenia okrzyku „Odpor! Odpor!”.

Po przemówieniach odbyła się zbiórka pieniędzy na pomoc represjonowanym nacjonalistom – zebrano 11.000 koron, z czego 4.000 przekazano na wsparcie aktywistów zatrzymanych we Wrocławiu, za co jeszcze raz dziękujemy.

Manifestacja odbyła się w duchu prawdziwego nacjonalizmu – w duchu pamięci o przodkach i międzynarodowej współpracy, czego przykładem było zaproszenie działaczy z Polski i Szwecji. Aktywiści z Kladna, którzy byli zresztą jedną z pierwszych komórek AN w Czechach, pokazali, że pod względem działalności stoją na najwyższym poziomie. Mamy nadzieję jeszcze nieraz się z nimi spotkać – może w Polsce?