Jak podaje agencja RIA Novosti, Prezydent USA Barack Hussein Obama wyraził „zaniepokojenie” zamieszkami w Egipcie, wezwał także władze i opozycję do powstrzymania przemocy oraz wspólnego prowadzenia rozmów, mających na celu wybór najlepszego dla kraju rozwiązania.
„Patrzymy na tamtejszą sytuację z zaniepokojeniem” – z rozbrajającą szczerością stwierdził prezydent największej potęgi militarnej na świecie. „Opowiadamy się za pokojowymi procesami, pokojowymi protestami i pokojowymi metodami zmian w Egipcie. Wszystkie strony powinny się powstrzymać od przemocy. Chcielibyśmy, żeby opozycja i prezydent zaczęli bardziej konstruktywne rozmowy o tym, w jakim kierunku powinien podążać kraj” – stwierdził Obama na konferencji prasowej z udziałem prezydenta RPA Jacoba Zumy, czarnego szowinisty współodpowiedzialnego za gehennę białych farmerów w swym kraju.
Stwierdził również, że amerykańskie władze są w bezpośrednim kontakcie z władzami Egiptu w celu zapewnienia bezpieczeństwa dyplomatom USA. Ani słowem nie wspomniał jednakże o zabezpieczeniu praw ponad 8 milionów chrześcijan (w porównaniu do kilkunastoosobowego korpusu dyplomatycznego), których prześladowania przez egipskich islamistów są ostatnio coraz krwawsze.
W egipskich miastach w piątek odbyły się kolejne akcje protestacyjne, które przerodziły się w starcia z policją. Niezadowoleni obywatele domagają się ustąpienia prezydenta Egiptu Mohammeda Morsi i przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Wskutek starć z policją kilka osób poniosło śmierć, a kilkaset zostało rannych. Śmierć poniósł również obywatel USA, pracujący dla jednej z agencji informacyjnych.
Petycję przeciwko prezydentowi podpisało ponad 22 miliony obywateli (co istotne: przy „ledwie” 13 milionach głosów oddanych na Morsiego podczas ostatnich wyborów prezydenckich). Zbiórkę podpisów przeprowadził ruch Tamarrud (arab. Powstanie). Zwolennicy Morsiego twierdzą jednak, że petycja nie ma podstaw prawnych, a przyszłość prezydenta powinna się rozstrzygnąć jedynie w usankcjonowanych wyborach.
Dlaczego Egipt znów stoi na granicy rewolucji? Według obserwatora agencji RIA Novosti, Vladimira Evseeva, odniósłszy nad armią chwilowe zwycięstwo, islamiści zainicjowali szereg procesów sądowych przeciwko jej przedstawicielom i zaczęli dyskryminować narodowe siły zbrojne w oczach obywateli. „Jeśli Mohammed Morsi przedłuży kurs na dyskredytację armii, islamizację egipskiego społeczeństwa (…) to w warunkach pogarszającej się gospodarki elita wojskowa może zadecydować o przeprowadzeniu przewrotu, celem uchronienia kraju od katastrofy” – uważa ekspert.
na podstawie: n-idea.am / RIA Novosti
Zobacz również:
– “Arabska wiosna” legalizuje prześladowania chrześcijan w Egipcie
– Mitt Romney proponuje szantaż wobec krajów arabskich