kasownikZ pewną dozą zazdrości Polacy obserwują estońską stolicę. Decyzją władz Tallina transport stał się faktycznie publiczny, gdyż w ramach użytkowania go pasażerowie nie muszą już uiszczać opłat za bilet. Tymczasem począwszy od stycznia 2013 roku społeczność wielu polskich miast przeżyła podwyżki cen biletów.

Okazuje się jednak, iż podwyższenie cen za usługę, jaką jest przejazd komunikacją miejską niekoniecznie przekłada na wyższe dochody generowane w wyniku ich sprzedaży. W roku 2012 największe polskie miasta także zostały doświadczone podwyżką cen biletów. Dla Katowic oznaczało to spadek sprzedaży o 3,5 mln biletów jednorazowych i o 3,7 mln biletów okresowych niż w zeszłym roku. W Białymstoku zaobserwowano analogiczną sytuację, spadek wyniósł tam 2,8 mln biletów, dla Warszawy natomiast aż 10 mln biletów.

Wyniki te oznaczają, że mieszkańcy rezygnują z korzystania z transportu miejskiego, przestają za tę usługę płacić, bądź ewentualnie wybierają własny samochód jako sposób na przemieszczanie się w mieście.

Przykładem zbawiennego efektu dla miejskiej kasy jest Gdańsk. W tym mieście w roku 2008 trzykrotnie obniżano cenę biletu długookresowego (miesięcznego). Styczeń przyniósł obniżkę ze 132 zł do 100, zaś październik do 98 zł. Dla Gdańska oznaczało to wzrost przychodu związany ze wzmożoną sprzedażą biletów na transport miejski. Rok 2007 zamknięty został dochodem z ich sprzedaży w wysokości 86 mln zł, ale rok 2008 zamknięty został z dochodem 94 mln zł.

na podstawie: nowyobywatel.pl

Zobacz również:
Bezpłatna komunikacja publiczna na ulicach Tallina