Liberalne amerykańskie korporacje medialne unikały dotychczas otwartej krytyki amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Obiegające świat materiały filmowe z Afganistanu spowodowały jednak, że nawet one krytykują sposób wycofania się amerykańskich sił z tego kraju. Dziennikarze wypominają Bidenowi zwłaszcza bagatelizowanie możliwości zdobycia Kabulu przez siły Talibanu.

Właściciele największych lewicowo-liberalnych amerykańskich mediów czuwali, aby krytyka Bidena nie pojawiała się w przekazach informacyjnych należących do ich stacji. Według obowiązującej narracji, winnymi wszelkich niepowodzeń Stanów Zjednoczonych byli dotychczas Republikanie. Sytuacja zmieniła się wraz z panicznym wycofywaniem się amerykańskich sił z Afganistanu.

Jake Tapper z CNN w swoim niedzielnym programie nazwał sytuację w tym kraju „tragiczną katastrofą w polityce zagranicznej”, która kładzie się cieniem na obecnej administracji Białego Domu. Dziennikarz przypomniał, że Biden jeszcze w lipcu uznał za „wysoce nieprawdopodobne” przejęcie kontroli nad Afganistanem przez talibów. Według Tappera, „teraz, gdy amerykańscy dyplomaci spieszą się, by niszczyć dokumenty ambasady i uciec, wydaje się szokującym, że Biden mógł tak bardzo się mylić”.

Główne serwisy informacyjne liberalnych stacji w kółko powtarzają zaś inne słowa amerykańskiego prezydenta z 8 lipca bieżącego roku. Twierdził on wówczas, że helikoptery nie będą potrzebne do ratowania nikogo z Ambasady USA w Kabulu. Dodatkowo serwisy pokazują sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, unikającego odpowiedzi na niewygodne pytania dotyczące sytuacji w Afganistanie.

Amerykański miesięcznik „The Atlantic” wprost oskarżył Bidena o zdradę Afgańczyków, a także o odpowiedzialność za afgańską klęskę. Historyk amerykańskiej prezydentury, Tim Naftali z CNN porównują zaś obecną sytuację do niesławnej ewakuacji amerykańskiej ambasady z wietnamskiego Sajgonu w 1975 roku, choć Biały Dom alergicznie reaguje na wszelkie próby zestawiania ze sobą tych dwóch wydarzeń.

David E. Sanger „New York Times” przypomniał z kolei o doświadczeniu Bidena w polityce zagranicznej. Nie pomogło mu ono jednak w uniknięciu kompromitacji. Amerykański prezydent tym samym  „przejdzie do historii, sprawiedliwie lub niesprawiedliwie, jako prezydent, który przewodniczył długofalowemu, upokarzającemu aktowi końcowemu amerykańskiego eksperymentu w Afganistanie”.

Sam Biden daje kolejne powody do krytyki swojego postępowania. Wciąż nie uznał on za stosowne odnieść się do sytuacji w Afganistanie. Ma to nastąpić dopiero w ciągu kilku najbliższych dni, gdy skończy swój urlop w ośrodku Camp David.

Na podstawie: foxnews.com.

Zobacz również: