Branże gastronomiczna i hotelarska od końca lockdownu spowodowanego koronawirusem narzekają na niedobory pracowników. Z tej okazji w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł, w którym jeden z przedsiębiorców z Zakopanego ujawnia szokujące informacje o polskich pracownikach. Mianowicie chcą oni lepiej zarabiać i wybierają oferty pracy z wyższymi wynagrodzeniami.
Lewicowo-liberalny dziennik zauważa, że od czasu otwarcia restauracji i hoteli, w Zakopanem pojawia się wiele ofert pracy. Przedsiębiorcy najczęściej poszukują kelnerów, szefów kuchni i personelu sprzątającego. Jest z tym jednak niezwykle trudno, bo z powodu lockdownu wyjechali między innymi pracownicy z Ukrainy i Białorusi.
Z drugiej strony część biznesmenów przyznaje, że problemy z ludźmi do pracy nie są jedynie kwestią następstw COVID-19. Tak naprawdę rekrutacja pracowników jest utrudniona od ponad dekady, ponieważ Zakopane znacznie się rozrosło i stale przybywa w nim nowych lokali. Pracownicy wypowiadający się dla „Gazety Wyborczej” dodają, że praca w gastronomii jest wyczerpująca, a standardy zatrudnienia bardzo niskie.
Niezwykle interesujące wydają się być jednak wypowiedzi samych biznesmenów. Jeden z nich narzeka chociażby, że pracownicy oczekują lepszych stawek i szukają ich u konkurencji. – Ciężko jest znaleźć kogokolwiek. Żądają kroci. W Zakopanem jest teraz tak, że to pracownik generuje stawkę. Dziś już nikt nie pracuje za 15 zł na godzinę jak przed pandemią, tylko chcą 20-25 zł, a jak nie, to idą do innej firmy, która im to da, bo ktoś musi sprzątać – mówi hotelarz Fabian Mleczko.
Wyższe wynagrodzenia są problemem dla zakopiańskich przedsiębiorców, choć jednocześnie podnieśli oni ceny. W porównaniu do sytuacji sprzed pandemii koronawirusa, usługi w Zakopanem podrożały średnio o 20-30 proc. Wspomniany Mleczko w rozmowie z dziennikiem narzeka z tego powodu na nowe przyzwyczajenia turystów, którzy mają między innymi przygotowywać swoje posiłki w wynajmowanych przez siebie apartamentach.
Na podstawie: zakopane.wyborcza.pl.