Były irański prezydent Mahmoud Ahmadineżad zgłosił się do czerwcowych wyborów prezydenckich w swoim kraju. Przy okazji jego wizyty w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych doszło nawet do przepychanek jego zwolenników z pracownikami resortu, choć sam Ahmadineżad przestrzega przed protestami po ewentualnym odrzuceniu jego kandydatury.
Wybory prezydenckie w Iranie mają odbyć się w piątek 18 czerwca. Nie wystartuje w nich ustępująca głowa państwa, czyli Hasan Rowhani, bo sprawował swoją funkcję przez ostatnich osiem lat. Jak na razie oficjalnie zarejestrowane zostały tylko trzy kandydatury, zaś trzeba pamiętać, że każda rejestrująca się osoba musi zostać zatwierdzona przez Radę Strażników Konstytucji.
Chęć startu w wyborach zgłosił dzisiaj wspomniany już Ahmadineżad, prezydent kraju w latach 2005-2013. Wraz ze swoimi zwolennikami przybył on do irańskiego resortu spraw wewnętrznych, aby oficjalnie się zarejestrować. Grupa jego zwolenników starła się przy tej okazji z pracownikami MSW.
Ahmadineżad podczas konferencji prasowej w centrali wyborczej zapowiedział, że nie wystartuje w wyborach jeśli jego kandydatura nie zostanie potwierdzona przez Radę Strażników. Jednocześnie wezwał swoich zwolenników, aby w takim wypadku nie organizowali protestów, a nade wszystko nie uciekali się do zamieszek.
Były irański prezydent ujawnił także przyczyny zgłoszenia swojej kandydatury. Zdaniem Ahmadineżada, sytuacja polityczna i gospodarcza w Iranie jest niezwykle ciężka, bo kraj trapi korupcja. Ponadto obecne grupy interesu w postaci „arystokracji religijnej i politycznej” nie są zainteresowane jakimikolwiek reformami obecnego systemu.
Cztery lata temu Ahmadineżad również próbował zarejestrować swoją kandydaturę. Duchowy przywódca kraju, ajatollah Ali Chamenei odwiódł go jednak od tego pomysłu.
Na podstawie: bbc.com/persian, tasnimnews.com.