Teren, na którym śmierć poniósł czarnoskóry przestępca George Floyd, od ubiegłego roku jest elementem „strefy autonomicznej” utworzonej przez skrajną lewicę i aktywistów „Black Lives Matter”. Teraz zdecydowali się oni narzucić specjalne reguły białym ludziom chcącym odwiedzić miejsce śmierci Floyda.
Skrzyżowanie 38 Ulicy i Alei Chicago w Minneapolis dokładnie 20 maja ubiegłego roku stało się świadkiem śmierci czarnoskórego przestępcy, przyciśniętego kolanem do ziemi przez byłego już policjanta Dereka Chauvina. Niemal od razu po jego zgonie miejsce zostało przemianowane na George Floyd Square, a znajdująca się na nim tablica informacyjna określa plac jako „świętą przestrzeń wspólnoty, publicznego żalu i protestu”.
Inicjatorzy tej formy upamiętnienia Floyda zamierzają teraz narzucić swoje zasady białym ludziom, którzy zdecydują się przyjść na skrzyżowanie będące obecnie „strefą autonomiczną”. Mają oni więc „wzbogacać energię miejsca” poprzez „wsłuchiwanie się, uczenie i opłakiwanie”. Biali nie powinni tym samym czerpać korzyści z tego miejsca, stąd przede wszystkim muszą w swoim postępowaniu wystrzegać się krzywdzenia mniejszości rasowych i etnicznych.
„Biali są zachęcani do angażowania się, a nie eskalacji, tak aby była to chwila przyswajania nowych rzeczy, a nie destrukcyjnych zachowań” – można przeczytać na wspomnianej tablicy informacyjnej w miejscu śmierci Floyda.
Amerykańskie media zwracają uwagę na poważny problem związany ze „strefą autonomiczną” w Minneapolis. W ciągu ostatnich miesięcy w tym miejscu miała znacząco wzrosnąć przestępczość. Odnotowano w nim rekordową liczbę przypadków łamania prawa, związanych z brutalnością i przemocą przy użyciu broni. Funkcjonowanie lokalnych biznesów jest ponadto zakłócane przez handlarzy narkotyków oraz zwyczajne gangi.
Na podstawie: foxnews.com, polsatnews.pl.