Część przedstawicieli klubu radnych miejskich liberalnego prezydenta Wrocławia Jacka Surtyka oprotestowało budowę pomnika Żołnierzy Wyklętych. Oponenci monumentu twierdzą, że miasto powinno realizować jedynie inwestycje łączące mieszkańców. Na dodatek liberalnym radnym przeszkadza samo sformułowanie „żołnierze wyklęci”.

Formalności dotyczące budowy pomnika upamiętniającego żołnierzy podziemia niepodległościowego miały zostać dopełnione w przyszłym tygodniu. Władze Wrocławia wybrały już jeden z dwudziestu trzech zgłoszonych projektów, dlatego wymagane jest już jedynie jego zatwierdzenie przez miejskich radnych. Część z nich nie chce się jednak na to zgodzić.

Chodzi o niektórych radnych Forum Jacka Sutryka – Wrocław Wspólna Sprawa, czyli komitetu stworzonego przez obecnego prezydenta stolicy Dolnego Śląska. Na ostatnim zebraniu jego klubu miało na tym tle dojść nawet do awantury. Głównym oponentem budowy pomnika jest bowiem radny Dominik Kłosowski, który nie ukrywa swojej niechęci do Żołnierzy Wyklętych.

Zdaniem Kłosowskiego sam termin „żołnierze wyklęci” nie ma żadnego związku z historią, lecz jest częścią „politycznej propagandy prawicy”. Radny uważa, że byłby to pomnik dzielący ludzi, gdy tymczasem miasto powinno ich łączyć. Co więcej, Kłosowski twierdzi, iż w latach 1945-1949 antykomuniści mieli zamordować kilka tysięcy cywilów.

„Gazeta Wyborcza” informuje również o innych obawach liberalnych radnych. Są oni przeciwni pomnikowi, bo miałby on stać się miejscem spotkań narodowców. Z tego powodu nie wiadomo, czy monument w ogóle powstanie w obecnej kadencji wrocławskiego samorządu.

Na podstawie: onet.pl, gazeta.pl.