Kongresowi Stanów Zjednoczonych zaprezentowany został nowy plan prezydenta Joe Bidena, zakładający masową amnestię dla cudzoziemców nielegalnie przebywających w Ameryce. Krytycy tego rozwiązania twierdzą, że będzie to cios dla tamtejszej gospodarki. Do kraju napłynie bowiem tania siła robocza, gdy tymczasem prawie 17 milionów Amerykanów nie ma pracy.

Demokratyczny senator Bob Menendez, sam będący z pochodzenia Kubańczykiem, zaprezentował projekt firmowany przez Bidena. Zakłada on przede wszystkim skierowanie prawie wszystkich nielegalnych imigrantów na ośmioletnią ścieżkę do uzyskania obywatelstwa. Przyspieszona zostałaby także procedura wydawania „zielonych kart” rodzinom obcokrajowców przebywających już w USA.

W ten sposób do Ameryki mogłoby legalnie przyjechać blisko 52 mln osób mieszkających zagranicą. To jednak nie koniec zmian proponowanych przez nowego amerykańskiego prezydenta. chce on wyeliminować limity imigracyjne dla poszczególnych państw Ameryki Środkowej, co spowodowałoby faktyczną monopolizację zezwoleń na zatrudnienie przez Latynosów. Do Stanów Zjednoczonych mogliby zresztą przyjechać także ci imigranci, którzy wcześniej zostali z nich deportowani.

Politycy Partii Republikańskiej nazywają propozycję prezydenta „katastrofalną”. Jej zrealizowanie oznaczałoby zrujnowanie gospodarki USA, która zostałaby zalana przez tanią siłę roboczą. Tak naprawdę plan Bidena oznacza zachętę do jeszcze większej nielegalnej imigracji, zmniejszając możliwość znalezienia pracy przez amerykańskich pracowników w czasie trwającej recesji gospodarczej.

Republikański senator Mike Braun jest rozczarowany zniweczeniem dotychczasowego programu imigracyjnego „American First”. Miał on bowiem na celu podwyższenie płac amerykańskich pracowników poprzez zmniejszenie liczby cudzoziemców. Jest to ważne zwłaszcza w okresie pandemii koronawirusa, gdy blisko 17 mln Amerykanów pozostaje bez stałego zatrudnienia.

Na podstawie: breitbart.com.