Przenoszenie pracy z biur do domów pracowników przyniosło przedsiębiorcom spore oszczędności. Dzięki temu nie muszą oni płacić za prąd, wodę czy napoje, bo dotychczasowe koszty zostały przeniesione na pracujących. Od wielu miesięcy trwają negocjacje na temat zmiany tego stanu rzeczy, jednak biznes nie chce partycypować w kosztach ponoszonych obecnie przez pracowników.

Portal Money.pl zauważa zróżnicowane podejście Polaków do pracy zdalnej. Dla części z nich jest to atrakcyjna forma wykonywania codziennych zadań, bo wiąże się ze sporą wygodą. Inni z kolei męczą się koniecznością całodziennego siedzenia w domu. Obie grupy łączy jednak konieczność ponoszenia kosztów, które dotychczas znajdowały się po stronie pracodawców. Praca zdalna wiąże się więc z wyższymi rachunkami za prąd, gaz i ogrzewanie.

O oszczędnościach ponoszonych przez pracodawców mówi się również w innych krajach. „Rzeczpospolita” przytacza chociażby niedawne badania przeprowadzone w Hiszpanii. Dziennik podaje, że fizyczna nieobecność pracowników w firmach przyniosło im nawet do 7 tys. euro oszczędności na każdym pracowniku.

Od września ubiegłego roku temat partycypacji przedsiębiorców w kosztach ponoszonych przez pracowników jest elementem dyskusji w Radzie Dialogu Społecznego. Wraz z przestawianiem konkretnych rozwiązań negocjacje zaczęły jednak stawać w miejscu. Biznes próbuje bowiem przekonywać, że fizyczna nieobecność zatrudnionych wcale nie wiąże się z redukcją kosztów.

Przedsiębiorcy mają bowiem podpisywać umowy na wynajem powierzchni biurowej na kilka lat do przodu, stąd muszą dalej płacić za wykorzystywanie nieruchomości. Pracownicy są natomiast zwolennikami ponoszenia kosztów przez biznes, ponieważ ponoszą oni wyższe wydatki związane z pracą zdalną. Najprawdopodobniej rozmowy w ramach RDS zakończą się płaceniem ryczałtu na pokrycie tych kosztów.

Na podstawie: money.pl.

Zobacz również: