Wyszukiwarka Google może być niedługo niedostępna dla Australijczyków. Technologiczny gigant grozi Australii, że zablokuje ją z powodu projektu nowego prawa. Przewiduje ono konieczność wnoszenia przez koncerny opłat za treści tworzone przez australijskie media.
Przed komisją australijskiego senatu wystąpiła Mel Silva, dyrektor zarządzająca Google w tym kraju. Zagroziła ona parlamentarzystom, że reprezentowany przez nią koncern „nie będzie miał wyboru” i zablokuje swoją wyszukiwarkę. Australijczycy nie będą mieli więc do niej dostępu, o ile oczywiście wybrany przez nich parlament nie wycofa się z projektu nowej ustawy.
Przewiduje ona zmuszenie Google, Facebooka i również innych wielkich koncernów do negocjacji z lokalnymi mediami. Rozmowy miałyby dotyczyć opłat za udostępniane w internecie informacje, które są tworzone właśnie przez australijskich dziennikarzy. Brak porozumienia między wydawcami i koncernami ma zaś skutkować wydaniem odpowiednich decyzji przez rządowy arbitraż.
Dyrektor Google na Australię ma nieco inny pomysł na uregulowanie tej sprawy. Silva twierdzi, że reprezentowany przez nią gigant jest gotów płacić mediom za generowane przez nie treści. Pod warunkiem, że przyjęty zostanie projekt opracowany właśnie przez Google. Przewiduje on opłaty za odnośniki i snippety, a więc krótkie fragmenty publikowanych treści.
W razie jego przyjęcia, byłoby to pionierskie na świecie prawo. Sam projekt zgłoszono po grudniowych ustaleniach Australijskiej Komisji Konkurencji i Konsumenta (ACCC), która dostrzegła zbyt duże wpływy Google i Facebooka w sektorze australijskich mediów. Tamtejszy rząd skrytykował więc szantaż ze strony Google. Premier Scott Morrison twierdzi, że nie będzie odpowiadał na groźby, bo jego kraj sam będzie decydował o swoim prawie.
Na podstawie: bankier.pl, reuters.com.