Policja w amerykańskim stanie Minnesota rozpoczęła śledztwo w sprawie manipulacji wynikami wyborów. Chodzi o nielegalne zbieranie kart wyborczych przez zwolenników muzułmańskiej kongresman Ilhan Omar. Urodzona w Somalii polityk jest zresztą często krytykowana przez Partię Republikańską, bo należy do skrajnie lewicowej części Partii Demokratycznej.

Ogółem proceder zbierania karty do głosowania jest powszechnie praktykowane, lecz rzadko nadużywane w Stanach Zjednoczonych. W ten sposób dba się głównie o podwyższenie frekwencji wyborczej, poprzez umożliwienie zagłosowania osobom starszym lub mającym problemy z poruszaniem się. Procedura pozwala więc na zebranie maksymalnie trzech kart przez jedną osobę.

Problem w tym, że zgodnie z ujawnionymi informacjami mieszkaniec Minneapolis, Liban Mohamed, miał wziąć blisko trzysta kart do głosowania. Dzięki temu miał pomóc w dostaniu się do rady miejskiej swojemu bratu, czyli somalijskiemu imigrantowi Jamalowi Osmanowi. Zebrane karty do głosowania miały zaś pochodzić od imigrantów, którzy dostali się do Stanów Zjednoczonych głównie z Somalii.

Zdaniem krytyków tego procederu, wśród somalijskiej społeczności mają działać specjalnie opłacani ludzie, którzy sprawują pieczę nad „właściwym” głosowaniem. Karty zbierają więc głównie zwolennicy wspomnianej Omar, która często poucza Amerykanów w kwestiach związanych z imigracją czy tak zwaną równością. Dostępne nagrania na ten temat póki co nie potwierdziły jednak akurat tego zarzutu.

Policja w Minnesocie rozpoczęła zaś śledztwo w sprawie nielegalnego procederu. Wymiar sprawiedliwości jest w tej sprawie dopingowany zresztą przez amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Minnesota to jeden z kluczowych stanów w kontekście tegorocznych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Trump obawia się więc, że wspomniany proceder może sprzyjać kandydatowi demokratów, Joe Bidenowi.

Partia Republikańska od dawna krytykuje system obowiązujący w blisko połowie amerykańskich stanów. Prawica uważa, że w ten sposób można łatwo manipulować wynikami wyborczymi. Krytyka tego mechanizmu ze strony GOP nasiliła się w tym roku, co ma związek z pandemią koronawirusa.

Na podstawie: dailymail.co.uk.