W wielu białoruskich miastach odbyły się wczoraj protesty przeradzające się w zamieszki, po tym jak po raz kolejny wybory prezydenckie wygrał tam Aleksander Łukaszenka. Według premiera Mateusza Morawieckiego wydarzeniami na Białorusi powinna zająć się Unia Europejska, dlatego rządzący domagają się zwołania nadzwyczajnego unijnego szczytu na ten temat. Rząd motywuje swoje wezwanie użyciem siły wobec białoruskich obywateli.
Największe protesty miały miejsce w Mińsku, przy czym nieco mniejsze odbywały się też w miastach i miasteczkach uważanych dotąd za bierne politycznie. Do pacyfikacji demonstracji białoruska milicja musiała użyć armatek wodnych, gazu łzawiącego oraz gumowych kul. W chwili obecnej organizacje pozarządowe mówią o blisko 170 zatrzymaniach po wczorajszych manifestacjach.
Sprawą wyborów na Białorusi zajął się też rząd w Warszawie. Morawiecki uważa więc, że sprawami Mińska powinna zająć się Bruksela. W tym celu szef rządu wystosował apel do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, a także przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Domaga się w nim zwołania specjalnego szczytu Rady Europejskiej mającego omówić wydarzenia u naszego wschodniego sąsiada.
Po wyborach prezydenckich na Białorusi, jakie zostały przeprowadzone 9 sierpnia 2020 r., władza użyła siły przeciwko swoim obywatelom, którzy domagają się zmian w kraju.
Musimy solidarnie wesprzeć Białorusinów w ich dążeniu do wolności. Stąd też inicjatywa szefa polskiego rządu, aby nad tą sprawą pochyliła się Rada Europejska – można przeczytać w oświadczeniu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Na podstawie: premier.gov.pl.