Szacunki dotyczące zachorowań w Stanach Zjednoczonych wskazują na dużo większe zagrożenie koronawirusem u czarnoskórych Amerykanów. Liczba zarażeń jest wśród nich blisko siedmiokrotnie większa niż w przypadku białej populacji USA. Zdaniem specjalistów to wynik słabszej opieki zdrowotnej oraz większej liczbie innych chorób na jakie zapadają „Afroamerykanie”.
Problem ten zasygnalizowała Lori Lightfoot, czarnoskóra burmistrz Chicago. Twierdzi ona, że w jej mieście przedstawiciele czarnej mniejszości umierają blisko siedem razy częściej niż osoby należące do innych grup ludności. Ogółem w Ameryce nie są oficjalnie prowadzone odgórne statystyki na ten temat, ale sporządzają je poszczególne miasta oraz regiony. Na przykład w stanie Luizjana czarnoskórzy stanowią tylko 29 proc. całej populacji, lecz już ich odsetek wśród wszystkich ofiar COVID-19 to blisko 70 proc.
Według ekspertów cała sprawa pokazuje jednak to co wiedziano już od dawna. Mianowicie wyższa śmiertelność wśród murzynów wynika z faktu, że to właśnie ich populacja najczęściej choruje na przewlekłe schorzenia. Wśród „Afroamerykanów” odnotowywana jest nadreprezentacja osób cierpiących na cukrzycę, wysokie ciśnienie, schorzenia układu krążenia etc.
Na stan zdrowia czarnoskórych ma wpływać wiele czynników, lecz do najważniejszych z nich można wymienić gorszy dostęp do edukacji, służby zdrowia oraz lokali mieszkaniowych. W zamieszkiwanych przez nich dzielnicach opieka medyczna jest na słabym poziomie, a sporej części czarnej populacji po prostu na nią nie stać. Media twierdzą też, że wśród ciemnoskórych szerzona była dezinformacja, ponieważ mieli oni być przekonani, iż jest to wirus najgroźniejszy wśród białych ludzi.
Na podstawie: rp.pl, reuters.com.