Działania tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana zostały skrytykowane przez jego syryjskiego odpowiednika, Baszara al-Assada. Jego zdaniem „szanujący się mężczyzna” nie szantażowałby Europy uwolnieniem z więzień terrorystów związanych z Państwem Islamskim, dlatego syryjskie władze chcą ścigać ekstremistów i najprawdopodobniej wykonywać na nich wyroki śmierci.

Syryjska głowa państwa udzieliła wywiadu francuskiemu tygodnikowi „Paris Match”, w którym odniosła się między innymi do sprawy byłych bojowników samozwańczego Państwa Islamskiego. Al-Assad przede wszystkim skrytykował Erdoğana, bo jego zdaniem żaden „szanujący się mężczyzna” nie uciekałby się do szantażu poprzez groźby uwolnienia terrorystów, łamiąc tym samym istniejące zasady.

Zdaniem syryjskiego prezydenta kwestie przekazywania więźniów są przedmiotem umów pomiędzy różnymi państwami, natomiast świadome uwolnienie terrorystów, aby zabijali oni cywilów w innych krajach jest czynem niemoralnym. Sam rząd w Damaszku zamierza z kolei ścigać byłych bojowników samozwańczego kalifatu, a także osądzić ich na podstawie jasnego w tym względzie syryjskiego prawa. Zagraniczne media komentując słowa z przytoczonego wywiadu podkreślają, że tym samym ekstremistów dopuszczających się działalności terrorystycznej czeka kara śmierci.

Jednocześnie al-Assad oskarżył państwa zachodnie o dalsze wspieranie aktywności terrorystycznej na terenie jego państwa. Chodzi konkretnie o pomoc udzielaną jednostkom „rebeliantów” przez rządy Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, co czynione jest pod pretekstem pomocy dla Kurdów mających walczyć z siłami ISIS. Prezydent Syrii nie ma też wątpliwości, że sam wybuch wojny w Syrii był inspirowany przez ośrodki zagraniczne, takie jak finansujący demonstracje Katar.

Z pewnością al-Assada można zaliczyć do osób mających duże wątpliwości odnośnie rzekomej eliminacji przywódcy Państwa Islamskiego. Zdaniem syryjskiej głowy państwa nie przedstawiono wiarygodnych dowodów na zabicie Abu Bakra al-Baghdadiego, natomiast oświadczenie ISIS w tej sprawie nie musi być wiarygodne, bo samozwańczy kalifat mógł być utworzony na zlecenie Amerykanów. Zdaniem syryjskiej głowy państwa świadczy o tym fakt, że ekstremiści nigdy nie zaatakowali Amerykanów wywożących ropę z Iraku, zaś amerykańskie lotnictwo bombardowało syryjskie wojsko podczas jego walk z terrorystami w mieście Dajr az-Zaur.

Na podstawie: sana.sy/en.