Najnowsze dane Europejskiego Urzędu Statystycznego są zdecydowanie niepokojące dla Szwecji, w której rośnie liczba osób nieaktywnych zawodowo. Największą grupę bezrobotnych stanowią przy tym niewykwalifikowani imigranci, co dla niektórych szwedzkich gmin oznacza pogarszanie się ich sytuacji finansowej, ponieważ muszą one wydawać więcej środków na świadczenia socjalne.

Szwedzkie statystyki wypadają bardzo źle zwłaszcza na tle innych państw Unii Europejskiej, stąd odsetek osób posiadających stałe zatrudnienie jest porównywalny do sytuacji we Francji, Hiszpanii, Włoch czy Grecji. Według danych z ubiegłego roku, bezrobocie wśród rodowitych Szwedów wynosi około 3,6 proc., podczas gdy pośród cudzoziemców mieszkających w tym kraju sięga ono 19,9 proc.

Jeszcze w 2013 r. obecny premier Stefan Löfven zapowiadał, że rządy szwedzkiej socjaldemokracji znacząco zredukują stopę bezrobocia do poziomu najniższego w całej UE, ale ostatecznie po 2015 r. liczba osób nieposiadających pracy znacząco się zwiększyła. Ma to związek zwłaszcza z napływem dużej liczby imigrantów, którzy przybyli do Skandynawii w związku z zapoczątkowanym wówczas kryzysem migracyjnym.

Zdecydowana większość z cudzoziemców nie posiada przy tym żadnych kwalifikacji, dlatego nie może znaleźć zatrudnienia. To wpływa natomiast na kondycję finansową niektórych szwedzkich gmin, które z powodu wydatków na świadczenia socjalne dla imigrantów mają problem ze zbilansowaniem swojego budżetu. Najlepszym przykładem jest pod tym względem gmina Filipstadt w centralnej części Szwecji, mająca obecnie zadłużenie o równowartości 12,6 mln złotych.

Na podstawie: skandynawiainfo.pl.