Saudyjski następca trony, książę Mohammad bin Salman, ostrzega przed skutkami obecnych napięć pomiędzy Arabią Saudyjską a Iranem. Jego zdaniem ewentualny konflikt byłby katastrofą dla światowej gospodarki, dlatego obecne nieporozumienia w regionie Bliskiego Wschodu należy rozwiązać głównie poprzez polityczne rozmowy, czyli spotkanie prezydentów Iranu oraz Stanów Zjednoczonych.
Bin Salman w rozmowie z amerykańską stacją telewizyjną CBS ostrzegł społeczność międzynarodową przed skutkami działań Iranu, stąd jego zdaniem społeczność międzynarodowa powinna powstrzymać ten kraj przed prowadzeniem przez niego jego obecnej polityki. Zdaniem saudyjskiego następcy tronu, ewentualny konflikt wojskowy pomiędzy Arabią Saudyjską a Iranem zagroziłby całej światowej gospodarce, ponieważ doprowadziłby do drastycznej podwyżki cen ropy.
W porównaniu do amerykańskich „jastrzębi”, saudyjski przywódca nie jest jednak zwolennikiem rozstrzygnięcia obecnych sporów poprzez użycie środków militarnych. Bin Salman opowiada się bowiem za rozmowami politycznymi, a więc spotkaniem prezydentów Iranu i Stanów Zjednoczonych, Hasana Rowhaniego i Donalda Trumpa. Obaj politycy mogliby w ten sposób zawrzeć nowe porozumienie nuklearne oraz podzielić się wpływami na Bliskim Wschodzie,
Jednocześnie książę Arabii Saudyjskiej podkreślił, że niedawne ataki na rafinerie naftowe na terenie jego kraju były aktem wojennym ze strony Iranu. Tym samym powiela on twierdzenia państw zachodnich, obwiniających Iran za zniszczenie tych instalacji, chociaż odpowiedzialność za tę operację wziął na siebie jemeński ruch Hutich walczący od blisko 4,5 roku z saudyjskimi wojskami i ich sprzymierzeńcami.
Na podstawie: aljazeera.com.