Prezes krakowskiego Comarchu Janusz Filipiak udzielił obszernego wywiadu, w którym narzeka na działalność zachodnich koncernów. Jeden z najbogatszych Polaków twierdzi, że mają one zły wpływ na polski rynek pracy, ponieważ płacą pracownikom zbyt duże wynagrodzenia i na dodatek „nic od nich nie wymagają”. Filipiak dziwi się też, że w Niemczech ludzie wolą, aby zapłatą za pracę w nadgodzinach był czas wolny.

Profesor Filipiak rozmawiał z dziennikarzami „Dużego Formatu”, czyli dodatku do „Gazety Wyborczej”, którzy pytali go między innymi o sprawę wyzyskiwania polskich pracowników przez tutejsze firmy. Właściciel Comarchu i klubu Cracovia Kraków twierdzi, że w Polsce nie ma już żadnego wyzysku, ponieważ zatrudnieni zawsze mogą znaleźć inną pracę, lub też wyjechać z kraju i właśnie zagranicą szukać lepszych warunków do życia.

Problem polskiego rynku pracy ma być więc zupełnie inny. Zdaniem Filipiaka negatywny wpływ na jego kształt, a zwłaszcza na wykwalifikowanych specjalistów, mają zachodnie koncerny, które zdaniem jednego z najbogatszych Polaków płacą im za dużo pieniędzy i jednocześnie zbyt mało wymagają. Filipiak inwestując w Niemczech dziwił się więc na przykład, że jego pracownicy w ramach rekompensaty za pracę w nadgodzinach woleli czas wolny od wynagrodzenia.

Jednocześnie prezes Cracovii twierdzi, że część jego byłych pracowników po pobycie w zachodnich korporacjach wróciło do jego firmy, ponieważ „nie chcą grać w piłkarzyki cały dzień” i pracować dla korporacji, w których mają zarządzać „nie za mądre” osoby.

Na podstawie: money.pl, wyborcza.pl.