Do poważnych zamieszek doszło w sobotę w belgijskiej stolicy. Na ulicach znajdujących się w centrum Brukseli pojawiły się bowiem tysiące Marokańczyków, którzy świętowali awans swojej reprezentacji piłkarskiej na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w Rosji, a ich celebracja polegała na podpalaniu samochodów oraz atakowaniu policji. Warto zauważyć, iż większość z Marokańczyków mieszkających Belgii przybyła tam w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, stąd w zadymach brało udział kolejne pokolenie imigrantów.

To był niezwykle ważny wieczór dla wszystkich kibiców reprezentacji Maroka. Spotkaniem z Wybrzeżem Kości Słoniowej ta północnoafrykańska kadra mogła zapewnić sobie awans do przyszłorocznych piłkarskich Mistrzostw Świata w Rosji z pierwszego miejsca w grupie eliminacyjnej, co ostatecznie się udało i marokańscy piłkarze wystąpią na tej najważniejszej futbolowej imprezie po raz pierwszy od 1998 roku, kiedy mogli zaprezentować się na boiskach we Francji. Triumf wiązał się oczywiście z wielkim świętem, które trwało nie tylko w Maroku, ale również w państwach europejskich.

Marokańczycy szczególnie intensywnie świętowali swój sukces w Brukseli. Na ulice belgijskiej stolicy wyległy tysiące Marokańczyków, którzy postanowili uczcić zwycięstwo swojej reprezentacji paląc stojące na ulicach samochody oraz atakując belgijską policję. Z tego powodu funkcjonariusze musieli użyć armatek wodnych, co jednak nie uchroniło 22 z nich przed poważnymi obrażeniami spowodowanymi atakami grupy blisko półtora tysiąca młodych marokańskich mężczyzn. Ogółem spłonęło kilka samochodów, a zniszczonych i splądrowanych zostało kilkadziesiąt sklepów znajdujących się w centrum miasta.

Osoby odpowiedzialne za zniszczenia w belgijskiej stolicy należą do kolejnego pokolenia marokańskich imigrantów, którzy przybyli pracować do Belgii w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Szacuje się, że jedynie w samej Brukseli żyje blisko sto tysięcy osób mających marokańskie korzenie.

Na podstawie: reuters.com, euronews.com.