Truizmem jest obecnie twierdzić, że światowa polityka coraz bardziej się zmienia i do głosu dochodzą grupy negujące obowiązujące wśród establishmentu dogmaty. Dzieje się tak jednak również wśród partii reprezentujących mainstream – chociażby Donald Trump znany z czasów kampanii nie był przecież faworytem liderów Partii Republikańskiej. Zadowolone nie są też wpływowe grupy wspierające francuskich Republikanów, ponieważ ich prezydencką nominację zdobył François Fillon, który porusza tematy dawno nie słyszane w głównym nurcie tamtejszej centroprawicy.

Porażka byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego w prawyborach francuskiej centroprawicy nie była szczególnym zaskoczeniem, chociaż z niewiadomych przyczyn można było odnieść nieco inne wrażenie czytając polskie media. Sarkozy miał zbyt duży elektorat negatywny, a dodatkowo jego dawne deklaracje (po przegranych wyborach w 2012 r. zapowiadał wycofanie się z polityki) były łatwym celem ataków jego przeciwników podczas telewizyjnych debat. Tym samym w drugiej turze prawyborów spotkali się dwaj byli francuscy premierzy, Alain Juppé i François Fillon. Zwycięstwo Fillona nie tylko było niespodziewane, ale na dodatek odniesione w wielkim stylu. Faworyzowany Juppé otrzymał zaledwie 33,5 proc. głosów, co jak na nachalną promocję w sympatyzujących z Republikanami mediów można wręcz nazwać klęską. Co ciekawe, atmosfera stworzona wokół Juppé udzieliła się polskim mediom, bowiem tygodnik „Polityka” jeszcze na początku listopada twierdził, iż były szef francuskiego rządu jest jedynym kandydatem mogącym powstrzymać w przyszłym roku Marine Le Pen z Frontu Narodowego. Trzeba przy tym przyznać, że to dość osobliwa analiza sytuacji we Francji, która może przypominać wspomniane już wybory w Stanach Zjednoczonych. W przypadku Ameryki mówiono, iż populistę Trumpa może pokonać jedynie ułożona technokratka Hillary Clinton, co było oczywistą bzdurą i brakiem wyczucia panujących za oceanem nastrojów.

Imigracja oczywistym priorytetem

Dużo większym wyczuciem wykazali się natomiast politycy francuskiej centroprawicy. Głównym tematem ich przedwyborczych sporów była paląca kwestia imigracji oraz integracji muzułmanów ze świeckim charakterem państwa, na czym oczywiście swój kapitał polityczny zbija wspomniana Le Pen. Paradoksalnie z tego powodu kłopoty miał Sarkozy, który kreował siebie jako polityka zdecydowanego na walkę z terroryzmem i niekontrolowaną imigracją. Jego przeciwnicy w telewizyjnych debatach przypominali jednak, że to właśnie były prezydent podpisał chociażby umowę z Wielką Brytanią. Z tego powodu imigranci chcący przedostać się na Wyspy Brytyjskie są kontrolowani przez brytyjskie służby graniczne na terytorium Francji, dlatego też właśnie w Calais powstał legendarny już obóz zamieszkiwany przez przybyszy spoza Europy. Sarkozy nie był też stanowczy wobec muzułmanów, ponieważ to on w 2003 r. jako minister spraw wewnętrznych zapewnił stałe finansowanie Unii Organizacji Islamskich we Francji, a cztery lata później chwalił się swoimi zasługami dla wyznawców islamu. Trzeba jednak zaznaczyć, że pozostali kandydaci w centroprawicowych wyborach, szczególnie Juppé i Fillon, nie zrobili wiele w trakcie sprawowania funkcji szefa rządu, aby powstrzymać napływ imigrantów. Zainteresowanie centroprawicy tym tematem bierze się więc w prostej linii z nacisku ze strony partii Le Pen. Nie oznacza to jednak, że wszyscy byli w tej kwestii jednakowo zgodni. Juppé zajmował dużo bardziej koncyliacyjne stanowisko od Fillona, opowiadając się chociażby przeciwko ograniczeniu świadczeń socjalnych dla imigrantów, którzy jego zdaniem przybywają do Francji uciekając przed konfliktami i biedą, lecz niekoniecznie, aby od razu czerpać z tego tytułu państwowe profity. Faworyt centroprawicowego establishmentu w porównaniu do Fillona nie jest również zwolennikiem przywrócenia danych statystycznych, które miałyby uwzględniać pochodzenie, wyznawaną religię czy kolor skóry francuskich obywateli. Główni konkurenci w prawyborach (podobnie jak i ich kontrkandydaci) chcą natomiast ustanowić górne limity dla imigrantów, czym zajmowałoby się corocznie Zgromadzenie Narodowe.

Radykalny chadek

Na tle wszystkich kandydatów w prawyborach francuskiej centroprawicy wyróżniał się przede wszystkim Jean-Frédéric Poisson. Nie tylko dlatego, że był jedynym pretendentem do nominacji spoza Republikanów, ale głównie z powodu poglądów bardzo radykalnych nawet jak na obecne nastroje wśród głównego nurtu po prawej stronie tamtejszej sceny politycznej. Przewodniczący Partii Chrześcijańsko-Demokratycznej (PCD) był z tego powodu atakowany zwłaszcza przez posłankę Nathalie Kosciusko-Morizet, która należy do najbardziej poprawnego politycznie skrzydła Republikanów. Była sekretarz stanu zarzucała Poissonowi, iż jego poglądy są bliskie Frontowi Narodowemu, a zwłaszcza najradykalniejszej frakcji tej partii skupionej wokół Marion Maréchal-Le Pen. Szef chadecji nie odcinał się od poparcia dla najlepszych jego zdaniem pomysłów narodowców, stąd opowiedział się chociażby przeciwko „kordonowi sanitarnemu” ustanowionemu przeciwko nim przez centroprawicę i socjalistów. Poisson stwierdził, że wybierając w wyborach między uczciwym kandydatem FN a nieuczciwym działaczem socjalistów zagłosowałby na przedstawiciela partii Le Pen, a także nie wykluczył poparcia dla jej osoby w drugiej turze wyborów prezydenckich. Media zwracały też uwagę, iż chadecki polityk był największym eurosceptykiem w całej stawce, deklarując również chęć cofnięcia decyzji o legalizacji „małżeństw” homoseksualnych. Już po prawyborach Poisson sprzeciwiał się kolejnemu kontrowersyjnemu projektowi zideologizowanej lewicy, który przewiduje karanie stron internetowych zniechęcających kobiety do zabiegu aborcji. Jednocześnie wyraził on poparcie dla kandydatury Fillona w drugiej turze prawyborów. Jego zdaniem Juppé jest technokratycznym zwolennikiem wielokulturowej Francji oraz eurofederalistą i zwolennikiem globalizacji ekonomicznej, natomiast Fillon w wielu sprawach ma typowo chrześcijańskie poglądy.

Francuski konserwatysta Fillon

Właśnie z tego powodu to Juppé był faworyzowany przez prawicowy mainstream, którego propaganda łudząco przypominała wsparcie liberalno-lewicowych mediów dla Clinton. Fillona trudno oczywiście zaliczyć do „antysystemowców”, ponieważ przez blisko pięć lat sprawował on urząd premiera Francji (jego przeciwnik tylko przez dwa lata), ale w porównaniu do Juppé jest dużo bardziej podatny na przysłowiowy skręt w prawo. Fillon nigdy nie ukrywał, że jest praktykującym katolikiem z pięciorgiem dzieci, a o wpływie religii na swoje życie pisał w autobiograficznej książce. Wynika z tego przede wszystkim jego przywiązanie do chrześcijaństwa jako części francuskiej tożsamości, chęć rozwiązania organizacji wspierających muzułmański fundamentalizm, czy też zaangażowanie w pomoc dla chrześcijan zamieszkujących region Bliskiego Wschodu. W porównaniu do Juppé jest zwolennikiem cofnięcia części założeń „małżeństwa dla wszystkich”, a w polityce prorodzinnej opowiada się za przywróceniem powszechności świadczeń socjalnych. Na tym jednak w wykonaniu Fillona kończy się znana z Polski wersja konserwatyzmu. Kandydat centroprawicy na prezydenta Francji uważa bowiem aborcję za niezbywalne prawo każdej kobiety oraz nie neguje samej możliwości legalizacji związków partnerskich. Polskim konserwatystom na pewno spodobałaby się jego najsłabsza strona, jaką jest przywiązanie do gospodarczego neoliberalizmu. W swoim programie Fillon zapowiada zmiany korzystne zwłaszcza dla wielkiego biznesu i redukujące prawa pracownicze Francuzów. Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, a w tym kontekście w Polsce często przewijało się jego nazwisko, jest on zwolennikiem bliższych relacji z Rosją. Tym samym realizuje on politykę znaną chociażby z ery rządów słynnego Charlesa de Gaulle’a, który starał się nie angażować specjalnie w projekty NATO i traktował Rosję jako kraj równoważący wpływy Stanów Zjednoczonych.

Front skręca w lewo

Debata publiczna we Francji skręciła więc w prawo w kwestiach imigracji, czy też konieczności silniejszej integracji muzułmanów z wartościami republiki, a odpowiada za to przede wszystkim popularność Frontu Narodowego i Marine Le Pen. Tymczasem sama partia pod przywództwem Le Pen dawno zrezygnowała z większości swoich radykalniejszych postulatów, aby dokonać tym samym „de-demonizacji” swojego wizerunku. Było widać to wyraźnie w ostatnich dniach, kiedy Le Pen i jej otoczenie odcięło się od wypowiedzi siostrzenicy szefowej Frontu. Posłanka Marion Maréchal-Le Pen w wywiadzie dla narodowo-katolickiego dziennika „Présent” stwierdziła, iż należy ograniczyć pełną dopuszczalność aborcji, aby zamiast niej pomagać kobietom chcącym dokonać zabiegu i zwiększyć środki finansowe przeznaczane na ten cel. Władze Frontu odcięły się od tej wypowiedzi, która ich zdaniem nie ma nic wspólnego ze stanowiskiem partii w tej sprawie. Obecny program Frontu i deklaracje jego szefowej nie mają zresztą wiele wspólnego z czasami Jean-Marie Le Pena. Front nie poparł oficjalnie „Manifestacji dla wszystkich” czyli akcji przeciwko legalizacji homoseksualnych „małżeństw” i w swojej całej  retoryce nawiązuje do wartości republikańskich a nie chrześcijańskich. O rozdźwiękach wewnątrz partii świadczy nie tylko sprawa usunięcia z Frontu jego założyciela. W kwestii homoseksualnych „małżeństw” znacząca była zwłaszcza różnica między Maréchal-Le Pen i wiceszefem FN Florianem Philippotem będącym jawnym seksualnym dewiantem. O skłonnościach Philippota często wspominał zresztą założyciel partii, Jean Marie Le Pen, który mówił o faworyzowaniu przez niego we Froncie ludzi o podobnych skłonnościach.

Problemem Fillona z pewnością będzie przede wszystkim jego stanowisko w sprawach gospodarczych. W ostatnich sondażach poparcie dla centroprawicowego kandydata na prezydenta Francji spada, ponieważ nie chce on wypowiadać się na temat drażliwych tematów, związanych między innymi ze sprawami społecznymi. Media muszą więc bazować w tej kwestii na wcześniejszych deklaracjach Fillona, który jak wspomniano jest gospodarczym liberałem, co nie jest obecnie mile widziane nad Sekwaną z powodu reform dokonywanych przez socjalistów. Pewne jest więc właściwie tylko jedno: kampania wyborcza we Francji z pewnością będzie szalenie ciekawa.

M.