pamiecplJeśli wierzyć doniesieniom medialnym, co jest dość karkołomnym zadaniem, do księgarni i kiosków trafił ostatni numer miesięcznika „Pamięć.pl”, który pełnił rolę biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej. Wszystko wskazuje na to, że zwolennicy rządzących zajmujący się odcinkiem historycznym nie byli zadowoleni z niektórych treści publikowanych dotychczas w piśmie. Trudno jednak zgodzić się z logiką likwidowania pewnych inicjatyw na podstawie ich niektórych błędów.

Doskonale pamiętam, jak kilka ładnych lat temu postanowiłem zakupić numer ówczesnego „Biuletynu Instytutu Pamięci Narodowej” poświęconego historii polskiego ruchu ludowego, aby nieco „liznąć” powierzchownych przynajmniej informacji na temat ruchu, którego wkład w odzyskanie polskiej niepodległości został niestety przysłonięty przez kontynuatorów Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Moja ciekawość została wówczas zaspokojona, jednak było widać wyraźnie, że IPN nie do końca wie w jaką stronę ma zmierzać jego miesięcznik. Czy ma to być pismo złożone z artykułów popularnonaukowych, przystępnych tekstów naukowych, czy też może jego charakter powinien być jeszcze inny? Po kilku latach kierownictwo Instytutu zdecydowało, całkiem słusznie zresztą, że należy zdecydować się na konkretne wyprofilowanie pisma. W styczniu 2012 r. na rynku wydawniczym pojawiło się więc pismo „Pamięć.pl” (na okładce pod jego nazwą widoczny był napis podkreślający, iż nadal jest to biuletyn IPN-u), które przyjęło format charakterystyczny dla pozostałych miesięczników o tematyce historycznej obecnych na rynku. Jak się sprzedawało tego nie wiadomo, jednak z pewnością nie były to imponujące liczby, ponieważ cały nakład pisma wynosić ma 11,5 tys. egzemplarzy. Poprzednia wersja instytutowego biuletynu zapewne jednak też nie osiągała rekordów sprzedaży, co nie zmienia faktu, iż podobne wydawnictwo jest niezwykle potrzebne Instytutowi. Realizując swoją misję IPN może, a właściwie wręcz powinien równolegle kierować swoją ofertę zarówno do „przeciętnego zjadacza chleba”, jak i do osób oczekujących publikacji zawierających w sobie setki informacji i tysiące przypisów.

Okazuje się jednak, że „Pamięć.pl” nie podobała się nowym władzom Instytutu, które wpierw nie chciały wprowadzić już wydrukowanego numeru do sprzedaży, a następnie ogłosiły zakończenie wydawania tego pisma. Wrześniowe wydanie ma być więc ostatnim, o czym informowała zarówno „Gazeta Wyborcza”, jak i pisowski portal wPolityce.pl. Jeśli wierzyć medialnym doniesieniom chodziło głównie o wywiady ukazujące się w ostatnim czasie na łamach „Pamięci.pl”. Pierwszy z nich został przeprowadzony z badaczką bredni o „tożsamości płciowej”, natomiast drugi z hiszpańskim historykiem zajmującym się ekshumacją republikańskich ofiar wojny domowej w Hiszpanii. Wywiad z badaczką ideologicznych wymysłów rzeczywiście nie powinien się ukazać, natomiast w kwestii rozmowy o tak odległej historii jak wojna w Hiszpanii jestem już nieco bardziej „liberalny”. A przede wszystkim nie widzę sensu, aby przeprowadzać tak bardzo radykalne zmiany z powodu marginalnych przypadków. Najtrafniej sprawę opisał Piotr Skwieciński z wPolityce.pl i tygodnika „W Sieci”, który wymieniając najbardziej kluczowe dla obecnej władzy tematy historyczne, odpowiadając na swoje retoryczne pytanie stwierdził, że wszystkie te elementy były stale obecne na łamach „Pamięci.pl”. Publicysta mediów braci Karnowskich uważa więc, że likwidacja pisma jest związana z ogólną negatywną oceną działalność IPN pod wodzą Łukasza Kamińskiego, którą wielokrotnie na różnych łamach wyrażały dosadnie niektóre osoby wchodzące w skład nowych władz Instytutu. Nowi włodarze chcą więc pokazać, iż wszystkie działania ich poprzedników były totalnie złe, co zdaniem Skwiecińskiego jest mało roztropne, ponieważ „likwiduje coś co przynosi dobre owoce i zantagonizuje jakąś liczbę ludzi, których nie było potrzeby antagonizować”, że pozwolę sobie zacytować słowa z artykułu na wPolityce.pl. Najwidoczniej niewielki element otaczającej nas rzeczywistości, jakim jest omawiane pismo, można zaliczyć do szerszego kontekstu wyraźnej zadyszki dopadającej „dobrą zmianę”.

Co jednak zawiera ostatni numer pisma? Jego okładka sugeruje, że tematem przewodnim jest atak III Rzeszy i Związku Radzieckiego na Polskę we wrześniu 1939 r., jednak poświęcony stricte temu zagadnieniu jest jeden artykuł skrótowo przedstawiający sprawę obrony Warszawy już po wybuchu II wojny światowej. Kolejne dotyczą już chęci pozostawienia przez władze III Rzeszy szczątkowego państwa polskiego oraz prawdziwego obrazu relacji niemiecko-sowieckich w pierwszych latach drugiego ogólnoświatowego konfliktu. Poza tym pismo prezentuje „wszystkiego po trochu” z ogólnie znanej gamy zainteresowań samego instytutu, co nie powinno być zaskoczeniem, bowiem to właśnie naukowcy pracujący dla IPN tworzą treści składające się na miesięcznik. Mamy więc teksty o formalnej stronie donosów agenturalnych z czasów PRL, cofnięciu w 1948 r. części decyzji o utracie Kresów Wschodnich przez Polskę, rozgrywkach piłkarskich w trakcie niemieckiej okupacji naszego kraju, proradzieckich kongresów intelektualistów „w obronie pokoju”, czy też uzbrojeniu polskiego wojska przed wojną. Na deser zostawiłem oczywiście wspomniany już wywiad z badaczem poszukującym szczątków ofiar wojsk Franco. I nie widzę w nim niczego szokującego. Człowiek nadzorujący ekshumację ofiar wyraźnie nie jest zwolennikiem „strony narodowej” jak ją określa, ale jednocześnie podkreśla, iż po wojnie frankistowskie władze poszukiwały szczątków lewicowych uczestników wojny domowej. Dodatkowo krytykuje on komunistyczną organizację upamiętniającą poległych, która jego zdaniem kieruje się jedynie politycznymi pobudkami. Tak więc nie przesadzajmy.

Niszczenie dobrze działających instytucji z powodu pojedynczych błędów nie jest zbyt dobrym pomysłem. Zabawne, że likwidacja „Pamięci.pl” zbiegła się z szeroko komentowanymi przez prawicę słowami Grzegorza Schetyny na temat potrzeby likwidacji IPN-u i CBA z powodu ich obecnych działań. Trzeźwa ocena tej wypowiedzi, co najbardziej szokujące, przyszła ze strony Ryszarda Petru, który komentując słowa lidera PO stwierdził, iż „zawsze jak postawimy kogoś złego na czele dobrej instytucji to ją może zniszczyć”. Zdaje się, że sympatycy „dobrej zmiany” w IPN-ie akurat tę mądrość lidera Nowoczesnej powinni sobie jak najszybciej przyswoić.

M.

pamiec_pl