Niestety, korwinizacja i liberalizacja polskiego nacjonalizmu sterowana przez ledwo dwa bądź trzy głośne (bo próżne) kanapowe środowiska doprowadziła już do stanu, w którym mimochodem rzucone wobec danego środowiska słowa „to lewica” bądź „to socjaliści” stały się w ruchu, który uparcie kreuje się na „prawicowy”, zarzutem-dowodem samym w sobie, nie wymagającym żadnej argumentacji. Warto jednak powiedzieć basta takim bełkotom i przynajmniej dla tych jeszcze nieogłupionych propagandą internetowych liberałów, nakreślić parę słów, czym tak na prawdę jest ruch AN i dlaczego „socjalny” – szczególnie w tym przypadku – nijak się ma do „socjalistyczny”.
Rzucanie w stronę AN oszczerstw, jakoby był to ruch lewicowy, czy w złym tego słowa ujęciu socjalistyczny (przy jednoczesnym zrównaniu do najgorszych szuj dzisiejszej polskiej pseudolewicy, zarówno kawiorowej, jak i tej młodej, opętanej antyfaszystowską gorączką i antypolską wścieklizną), ma, jak można zaobserwować, źródła w środowiskach mieniących się „prawdziwą prawicą”, a także w grupach mocno zliberalizowanych, w jak najgorszym tego słowa rozumieniu. Najczęstsze bodaj zarzuty ze strony członków tych grupek, bądź ich sympatyków uprawiających ordynarny internetowy trolling, za swój punkt odniesienia mają przymiotnik „socjalny”, chętnie używany przez grupy nacjonalistów odwołujących się do wzorca AN. Pierwiastek socjalny we współczesnych rewolucyjnych środowiskach, skupionych wokół autonomicznego wzorca działania ma się jednak nijak do socjalizmu, a mieszanie tych dwóch pojęć przez liberalnych krytykantów to albo wyraz złej woli, albo zwykłego nieuctwa i ignoranctwa.
Można ten wydawałoby się oczywisty fakt ugruntować na wiele sposobów, wspomnijmy tylko dwa. Z etymologicznego punktu widzenia, „socjalny” to „towarzyski”, „wspólnotowy”, „sprzymierzeńczy”, co wynika z łacińskich „socialis” i „socius”, a także wszelkich innych leksemów na „soc-”. Takim też chcemy widzieć nasze społeczeństwo, jako sumę jednostek, będących dla siebie dobrowolnymi sprzymierzeńcami i towarzyszami, a chęci takie mają wypływać z głęboko zakorzenionej (to nasz cel) świadomości narodowej i społecznej. Taka wizja kłóci się rzecz jasna z tendencjami do atomizacji i rozbicia społeczeństw i narodów – mowa zarówno o wizjach rzekomo antysystemowych i od biedy konserwatywnych prawicowych liberałów, pragnących atomizacji społeczeństwa na zasadzie sumy egoistycznych jednostek, dbających li tylko o własne dobro i własny interes, daj Boże nie depczących cudzej wolności, jak i o wizjach aktualnie panujących demoliberałów, pragnących społeczeństwa jednostek zapatrzonych i kochających ekran telewizora daleko bardziej, niż własną rodzinę, bliskich i sąsiadów. Z kolei z aktualnego uzusu językowego, wszelkich asocjacji płynących z wyrażeń typu „pracownik socjalny” czy „pomoc socjalna”, również nie płynie żaden wniosek o socjalistycznym charakterze tychże instytucji. Nawet biorąc pod uwagę pejoratywny (nabyty!) wydźwięk frazy „pomoc socjalna”, używanej na zmianę z prostym „socjal”, nie można w żaden sposób doszukiwać się w tym kontekście socjalizmu ex definitio. Taki zabieg to, znowu wypada powtórzyć, albo zła wola, albo nieuctwo i ignoranctwo.
Ruch AN nie jest zatem przez swój socjalny charakter ani immanentnie socjalistyczny, ani lewicowy, ani żaden inny nie w smak zwolennikom korwinizacji i źle pojętej liberalizacji polskiego nacjonalizmu. Ruch AN jest przede wszystkim polski, rewolucyjny, progresywny, uniwersalny i ponadpodziałowy. Skupia obywateli ze wszystkich warstw społeczeństwa, stojąc w jaskrawej opozycji do kółek dyskusyjnych dla kilku/kilkunastu inteligentów z trzema fakultetami, których wizje zbawienia Ojczyzny czy Europy zaczynają się i kończą w pełnych dymu papierosowego klubach podczas niszowych prelekcji, między jednym a drugim wzniosłym książkowym frazesem nie mającym jakiegokolwiek przełożenia na rzeczywistość. Ruch AN nie ma też nic wspólnego z licznymi wcieleniami internetowych mędrców, plujących jadem, przeinaczeniem i oszczerstwem po forach i komentarzach na portalach internetowych, gdyż istnieje w niewirtualnej rzeczywistości i jest jak najbardziej namacalny.
Ruch AN jest nacjonalistyczny i w teorii i w praktyce – bo ma swoje źródło w Narodzie, w najżywszej jego tkance, nieskażonej dekadentyzmem środowisk pseudoakademickich, pożeraczy książek i wydalaczy smrodliwych sloganów. Ruch AN skupia zarówno socjalistów jak i wolnorynkowców, nie zwracając na to jednak żadnej uwagi, gdyż kwestie gospodarcze i wszelki materializm są dla jego aktywistów wręcz trzeciorzędne, czego nie są w stanie zrozumieć materialistyczni liberałowie, rzucając kolejne nudne zarzuty.Dlatego właśnie ruch AN jest socjalny, czyli społeczny, a nie kanapowy. Jest ruchem żywych ulic, syntezą warstw, a nie duchem martwych salek i pustych pokojów z dostępem do internetu; jest ruchem ludzi żyjących tu i teraz, zajętych problemami aktualnego człowieka i społeczeństwa, a nie rokiem 1934 czy XIX wiekiem; spogląda w przyszłość, a czy ta będzie socjalistyczna, czy wolnorynkowa, czy jakakolwiek inna – to nieistotne, bo ważne aby przyszłość była z gruntu polska i wolna dla naszych potomków. Ruch AN odrzuca wszelki szkodliwy gospodarczy aprioryzm, koncentrując się na kwestiach społecznych, a uwagę swoją ogniskując na wolności.
Takie założenia obiecaliśmy sobie realizować i takie sumiennie realizujemy, a niniejszy tekst jest dedykowany liberalnym krytykantom i siewcom zamętu jedynie dlatego, że chociaż istnieją oni głównie tylko w internecie, to ich głosy z racji nośności tej platformy są niestety dostrzegalne i wymagają komentarza. Inaczej nie byliby godni żadnej uwagi.