Przedstawiciele Rosji i Węgier podpisali we wtorek umowę, na mocy której Rosjanie pomogą w rozbudowie elektrowni atomowej w węgierskim Paks. Moskwa pożyczy Budapesztowi do 10 miliardów euro na budowę dwóch nowych bloków i będzie uczestniczyć w rozwoju energetyki na Węgrzech.
Do podpisania porozumienia doszło po spotkaniu prezydenta Rosji Władimira Putina i premiera Węgier Viktora Orbana. Przedstawiciel rosyjskiej agencji atomistyki Rosatom Siergiej Kirilienko i węgierska minister rozwoju narodowego Lászlóné Németh, zawarli umowę na mocy której Rosjanie pożyczą Węgrom do 10 miliardów euro na okres trzydziestu lat. Dzięki temu rozbudowana zostanie elektrownia atomowa w Paks, posiadająca obecnie dwa bloki jądrowe. Po uroczystości, rosyjski prezydent stwierdził, że elektrownia obecnie zaspokaja 40% zapotrzebowania Węgier na energię, natomiast po jej rozbudowie niezależność energetyczna kraju znacznie się zwiększy. Premier Węgier określił porozumienie jako „profesjonalne i fantastyczne”.
Innego zdania jest lewicowo-liberalna opozycja. Politycy Węgierskiej Partii Socjalistycznej, Razem 2014 czy partii Polityka Może Być Inna krytykują podpisanie długoterminowej umowy, bez zgody parlamentu i konsultacji społecznych. Wzywają również centroprawicowy rząd Fideszu do ujawnienia szczegółów podpisanych dokumentów. Część mediów uważa, że zlecenie na rozbudowę elektrowni w Paks i zgoda na budowę nitki gazociągu South Stream, oznacza całkowite uzależnienie węgierskiej energetyki od Rosji. Obecnie Węgry zaspokajają 75% zapotrzebowania na gaz i 80% na ropę naftową dzięki importowi z Rosji.
Obie strony zarzucają sobie równocześnie hipokryzję. Liderzy lewicy w czasie swoich rządów w latach 2002-2010, rozwijali współpracę z Rosją w dziedzinie energetyki, również podpisując w tej sprawie szereg umów. Wówczas byli krytykowani przez Viktora Orbana za to co czyni on dzisiaj, czyli brak zgody parlamentu i nieprzeprowadzenie debaty publicznej na ten temat.
na podstawie: politics.hu, psz.pl, rp.pl, nepszava.hu, nol.hu, index.hu.