Bracia i siostry! Witam Was w imieniu Białorusinów, których serca do białości rozpala słuszny gniew na widok tej otchłani podłości, w której nurza się współczesny świat; witam Was w imieniu Białorusinów, pragnących narodowej i społecznej sprawiedliwości.
Świętujemy dzisiaj dzień ludzi pracy, a to w istocie bardzo ważny dzień. Uczciwa, bezinteresowna praca buduje, dyscyplinuje, hartuje; pracując, człowiek pomnaża spuściznę, która pozostała mu po sławnych przodkach i z wdzięcznością przekazuje ją — zwielokrotnioną — swoim potomkom. Taka praca leży u podstaw niezależności każdego narodu, niewidzialnymi nićmi splata wszystkie jego pokolenia i toruje drogę do wieczności.
Człowiek leniwy, z kolei, bezcelowo błądzący w życiu, bez kręgosłupa moralnego i charakteru, szybko degeneruje; rozejrzyjcie się — takich, niestety coraz więcej dookoła. Współczesny świat hoduje darmozjadów i pasożyty, mizernych duszą i ciałem niewolników, dlatego boi się silnych, nieustraszonych i wierzących w siebie ludzi pracy, napawających się zdobytą w uczciwym trudzie wolnością. Człowiek pracy — to wojownik, ale pokojowy wojownik; wstaje rano, pracuje sumiennie, potrafi kontrolować swoje żądze i zawsze jest gotów wesprzeć towarzysza. Dlatego też, kiedy przydarzy się opresja, to człowiek pracy jako pierwszy staje w obronie Ojczyzny, dla której dobra dzień i noc pracował swoimi utrudzonymi rękami. Powinniśmy być takimi właśnie ludźmi pracy, dlatego też ten dzień jest faktycznie naszym dniem.
Silny naród swoimi korzeniami wrasta w ziemię, zrasta się z nią w jedną całość. Od dawna najszlachetniejszą pracą — jest praca na roli, gdyż to ona czyni człowieka prawdziwie niezależnym. Zabrać narodowi ziemię — znaczy zniszczyć go. Zobaczcie, kto dzisiaj drapieżnie kładzie ręce na naszej ziemi? Kto pędzi tłumy ludzi do zakurzonych, dusznych miast, odrywając od korzeni, w których tkwi nasza żywotna siła? Dlaczego z taką łatwością ustępujemy? I czy nie pora — chociaż części z nas — wrócić do korzeni? Porzucone wsie, podupadająca ziemia czekają na ludzi pracy…
Nie ma przyszłości dla cywilizacji zbudowanej przez kramarzy i podzielimy jej los, jeśli bezwolnie popłyniemy z prądem. W ich świecie można kupić wszystko i wszystkich; w naszym świecie bezcennymi powinny być honor i godność. Historia jasno uczy, że wyraźny i nie zanikający ślad pozostawiają narody, na czele których stoją honorowi, twórczy ludzie pracy, wojownicy i duchowni, gdyż wojna, którą my dzisiaj toczymy – to wojna nie tylko przeciwko krwi i ciału. To wojna, w której często naszym głównym wrogiem jesteśmy my sami i przezwyciężenie takiego przeciwnika wymaga od nas poświęceń i czynów każdego dnia i każdej minuty. To wojna z niewidzialnymi siłami, które gęstą siecią oplotły cały świat. To długie godziny duchowej walki, poprzedzające krótki zryw, natarcie w świecie fizycznym. Tylko silni duchem, tylko nieprzejednani przetrwają osiągną ostateczne zwycięstwo.
Żyjemy w epoce chaosu i zamętu, upadku, niepohamowanej orgii, w której ludzie za nikczemny fetysz sprzedają duszę — własną i całego narodu. Dla ulotnych dóbr materialnych wielu jest gotowych iść po trupach, zdeptać słabego, zdradzić i sprzedać za marny grosz to co mają najcenniejszego — Ojczyznę, przyjaciół, sumienie. Zdobywszy władzę, oni — gigantyczne pijawki — wysysają z narodu wszystkie żywotne soki aż do ostatniej kropli. Tak jest i tak będzie do czasu, kiedy nie weźmiemy własnego losu w swoje ręce, do czasu kiedy nie krzykniemy — dosyć! – i nie zrozumiemy, że my, Naród, to jedna wielka rodzina, a inne narody — to nasi wierni bracia w tej walce. Dopóki nie rozstaniemy się na zawsze z narzuconym nam egoistycznym indywidualizmem i nie zwrócimy się znów ku nieodłącznemu nam od zarania wieków zdrowemu kolektywizmowi. Póki nie wyrzeczemy się samych siebie nie dla pieniędzy, a dla bliźniego. Będziemy pomagać sobie nawzajem, wspierać, dodawać otuchy tym, którzy zasłabli, nie porzucając nikogo. Będziemy dzielić się ze wszystkimi swoją niezachwianą wiarą w lepsze jutro i pracować niestrudzenie — gdyż wiara bez uczynków jest martwa. Jesteśmy pokojowo nastawionymi ludźmi pracy, gotowymi sięgnąć po miecz i dlatego dzień dzisiejszy jest naszym dniem!
Wszak od tego któremu najwięcej jest dane, więcej można wymagać. A nam dane jest naprawdę wiele — wiedza, zrozumienie tego, że cały świat chyli się ku upadkowi w bezdenną przepaść. Jeśli zaś runie, to tylko z naszej i waszej winy, przez naszą i waszą bierność oraz tchórzostwo i upokorzeni potomkowie, cierpiący pod jarzmem obcych, zalewając się potem i krwią, będą nas przeklinać za to.
Wierzę jednak, że poradzimy sobie i staniemy się faktycznymi gospodarzami na swojej ziemi. I pewnego dnia przestaniemy wreszcie z bólem obchodzić w ten dzień kolejną rocznicę oddania się w dobrowolną niewolę. Więzienia runą, a my odzyskamy długo wyczekiwaną wolność. Przed nami jednak wiele pracy, więc cierpliwie zakasajmy rękawy.
Niech żyje Wolna Polska! Niech żyje Europa Wolnych Narodów!