Na antenie telewizji TVN pojawił się reportaż przygotowany przez Katarzynę Lazzeri. Jego główną bohaterką jest mieszkanka Hajnówki pomagająca imigrantom na polsko-białoruskiej granicy. Jedna z przedstawionych przez nią historii okazała się wyjątkowo absurdalna, bo jeden z obcokrajowców miał… przez sześć dni pływać w lodowatej wodzie w rzece.

Katarzyna Wappa została przedstawiona jako mieszkanka Hajnówki zaangażowana w pomoc „uchodźcom”. Tymczasem jest ona znana jako aktywistka lokalnej mniejszości białoruskiej. Kilka miesięcy temu wystąpiła nawet w telewizyjnym spocie, w którym nawołuje do zaznaczania białoruskiej narodowości w polskim spisie powszechnym. To właśnie ona opowiada TVN o imigrantach szturmujących polską granicę.

Zdaniem Wappy, „w ich oczach jest niebywała bezbronność, przez chwilę wielki strach, a potem kolosalne zaufanie”. Wśród nich znajdują się ludzie różnych narodowości (głównie mieszkańcy regionu Bliskiego Wschodu), których podstawowym celem jest przedostanie się do Europy Zachodniej. Aktywistka wierzy zresztą w ich opowieści o chęci dołączenia do rodzin już zamieszkujących Unię Europejską.

Internauci zwrócili jednak uwagę na mocno absurdalny wątek ckliwej opowieści przedstawionej na antenie TVN-u. Otóż Wappa twierdzi, że jeden z imigrantów miał zostać zepchnięty przez białoruskie służby do rzeki. Następnie przez sześć dni… miał pływać w lodowatej wodzie, tylko w nocy wydostając się na brzeg. Wówczas mokry kładł się na zimnej ziemi, nie rozpalając jednak ogniska w obawie przed wytropieniem go przez Białorusinów.

To zresztą nie koniec rewelacji Białorusinki mieszkającej w Polsce. Imigrant przez owe sześć dni miał niczego nie jeść i nie pić, biorąc zaledwie parę łyków wody z rzeki z obawy przed możliwością zachorowania.

Na podstawie: tvn24.pl.