donald-trumpRepublikańska nominacja w wyborach prezydenckich już niemal na pewno trafi do Donalda Trumpa, po tym jak z wyścigu wycofał się ostatni kontrkandydat. Z analiz poparcia dla Trumpa wynika, że jego sukces bierze się w dużej mierze z obietnic odbudowania amerykańskich miejsc pracy.

We wtorek z wyścigu o nominację Partii Republikańskiej w tegorocznych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wycofał się senator Ted Cruz, natomiast dzień później uczynił to John Kasich. Tym samym na placu boju pozostał już jedynie miliarder Donald Trump, który jest już niemal pewny nominacji, o ile tylko jego kandydatura nie zostanie zablokowana przez partyjny establishment. Trump musi przekonać więc konserwatywnych i wpływowych działaczy ugrupowania, choć już zapowiedział, że nie zapomni o ciosach, jakie w kampanii zadawali mu czołowi Republikanie.

Według analiz przygotowanych przez zajmującą się ekonomią sieć telewizyjną CNBC, Trump swoje poparcie w prawyborach zawdzięcza przede wszystkim zapowiedziami odbudowy amerykańskiego rynku pracy. W swoich przemówieniach obiecywał on bowiem, że będzie walczył o powrót do Stanów Zjednoczonych inwestycji przeniesionych przez koncerny do Chin, Japonii, Meksyku czy Wietnamu. Zdaniem Trumpa bogactwo Ameryki brało się z amerykańskich miejsc pracy.

Najwyższe poparcie Trump uzyskiwał tymczasem w powiatach, gdzie liczba bezrobotnych jest dużo wyższa od krajowej średniej., a więc przede wszystkim w północnych regionach Stanów Zjednoczonych, które cierpią na przewlekłe problemy spowodowane likwidacją miejsc pracy w czasie wielkiej recesji. W północnej części USA w 1400 z 2200 hrabstw bezrobocie jest większe niż krajowa średnia, natomiast Trump wygrał w trzech czwartych z nich, podczas gdy Cruz jedynie w niecałych 20 proc. z nich.

Na podstawie: cnbc.com.