Syryjska Republika Arabska wraz ze swoimi sojusznikami oskarżyła lotnictwo Izraela o atak na syryjską bazę wojskową, który spowodował śmierć kilku osób i zniszczenia infrastruktury, przy czym syryjska obrona powietrzna zestrzeliła pięć z ośmiu wystrzelonych pocisków. Agresja syjonistów zbiegła się z osiągnięciem porozumienia o wyjeździe ostatnich dżihadystów z regionu Wschodniej Guty, a przede wszystkim z rzekomym użyciem broni chemicznej, przed którą to prowokacją Syria i Rosja ostrzegały już kilka tygodni temu.

Początkowo Syria oskarżała o przeprowadzenie ataku Stany Zjednoczone, co miało związek z wczorajszymi deklaracjami amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, lecz później Syria, Rosja i Iran zrzuciły winę na izraelskie lotnictwo, które miało wystrzelić pociski skierowane na syryjską bazę lotniczą niedaleko miasta Hims w zachodniej części kraju. Obrona powietrzna tego kraju poinformowała, że udało się jej zestrzelić pięć z ośmiu rakiet, ale pozostałe trzy spowodowały śmierć oraz rany u kilku osób znajdujących się na terenie obiektu i w jego pobliżu.

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow uznał atak za bardzo niebezpieczny i wyraził nadzieję, iż Stany Zjednoczone i ich sojusznicy zdają sobie sprawę z wagi podobnych działań. Rakiety miały zostać wystrzelone z libańskiej przestrzeni powietrznej, podobnie jak na początku lutego, kiedy syryjska obrona przeciwlotnicza zdołała zestrzelić izraelski myśliwiec F-16.

Jak zwykle izraelskie działania zbiegły się z sukcesami syryjskiej armii, która w weekend porozumiała się z ostatnimi dżihadystami przebywającymi na terytorium Wschodniej Guty, a także z rzekomym atakiem chemicznym, do jakiego miało dojść w sobotę. Według terrorystów i zachodnich mediów gaz chlorowy miał zostać użyty przeciwko cywilom w szpitalu w mieście Duma, ale jak na razie rosyjscy specjaliści wojskowi zaprzeczają, aby znaleźli na tym terenie jakiekolwiek ślady użycia podobnej broni.

Syryjski resort spraw zagranicznych reagując na doniesienia o tym ataku stwierdził, że podobne oskarżenia pojawiają się zawsze, kiedy wojsko wierne rządowi w Damaszku osiąga postępy w walce z ugrupowaniami terrorystycznymi, które rozwinęły się zresztą dzięki zachodniej pomocy wojskowej. Ministerstwo w swoim komunikacie dodało, że od kilku tygodni ostrzegało przed prowokacją z użyciem broni chemicznej, zaplanowanej właśnie w razie porażki „rebeliantów”.

Na podstawie: sana.sy, presstv.com, reuters.com.