Zgodnie z rozwiązaniami przyjętymi kilka lat temu przez szwedzką centroprawicę, współpracującą wówczas z Zielonymi, osoby ubiegające się o azyl w Szwecji mogą liczyć na bezpłatną, lub częściowo refundowaną opiekę stomatologiczną. Stan uzębienia imigrantów przybyłych do Szwecji w wyniku ostatniego kryzysu imigracyjnego jest jednak tak zły, iż dentyści muszą brać nadgodziny, a jest to dużym obciążeniem dla tamtejszego systemu opieki zdrowotnej.

Były centroprawicowy premier Friedrik Reinfeldt kilka lat temu przy poparciu Partii Zielonych wprowadził rozwiązania prawne, które zapewniają nielegalnym imigrantom bezpłatną opiekę medyczną ze strony szwedzkiego państwa, dostępną również dla osób ubiegających się o przyznanie im prawa do azylu. Młodzież poniżej osiemnastego roku życia może więc liczyć na darmową, regularną i pełną opiekę stomatologiczną ze strony państwowej służby zdrowia, z kolei imigranci powyżej 24. roku życia płacą równowartość 50 szwedzkich koron za każdą wizytę.

To oczywiście obciążenie dla szwedzkiej służby zdrowia, ponieważ bardzo zły jest szczególnie stan uzębienia imigrantów, którzy przybywają do Szwecji od 2015 roku, czyli od czasu wybuchu kryzysu imigracyjnego. Blisko 21 skontrolowanych szwedzkich gmin sygnalizuje więc problemy z długimi kolejkami, a przede wszystkim z problemami ze stanem zdrowia pacjentów z zagranicy, przez który dentyści muszą brać nadgodziny w swojej pracy. W wielu przypadkach, dotyczących nawet kilkuletnich dzieci, potrzebna jest zresztą najczęściej ekstrakcja niektórych zębów.

Przedstawiciele środowiska dentystów twierdzą, że to największe wyzwanie w kwestii współczesnej szwedzkiej stomatologii, a przede wszystkim duże obciążenie dla krajowego budżetu, finansującego opiekę zdrowotną osób ubiegających się o udzielenie azylu. Dokładne szacunki nie są jeszcze znane, ale od dłuższego czasu przeciwnicy napływu imigrantów skarżą się na pogarszanie się jakości tamtejszej opieki medycznej.

Na podstawie: friatider.se, sverigesradio.se.