W zeszłym miesiącu informowaliśmy o tym, jak niemiecki sąd pracy nie zezwolił na masowy strajk na frankfurckim lotnisku. Tym samym organ państwowy mimo swej teoretycznej neutralności zajął wymowne stanowisko poprzez obronę interesu świata pieniądza (władzy). Jednocześnie uniemożliwił poprawę losu szeregowych pracowników i wyegzekwowanie przez nich teraz i w przyszłości przysługujących im praw.

Bliźniaczo podobną sytuację mamy w naszym kraju. Pracodawcy przy wsparciu prawników są coraz bardziej pomysłowi w ograniczaniu podstawowej metody samoobrony jaką dla związków zawodowych jest strajk. Pracodawcy poszukują w tej materii wybiegów na gruncie kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego. Jedną z metod jest wysunięcie do sądu roszczenia o zapobieżenie szkodzie. Przekonali się o tym związkowcy pracujący dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Zarząd dowiedział się o planowanej blokadzie możliwości dostaw węgla dla zagranicznych kontrahentów i natychmiast wystąpił do sądu o wydanie zakazu podejmowania wszelkich działań lub zaniechań mających na celu blokowanie przeładunku bądź transportu węgla. Efektem była rezygnacja związkowców i plan nie został wcielony w życie.

Kolejnym takim przypadkiem był strajk pracowników zatrudnionych w LOT AMS Sp.z.o.o. Podstawą do ingerencji sądu cywilnego było domniemanie pracodawcy, iż rozpoczęty strajk przyniesie spółce straty nieproporcjonalnie wyższe niżeli korzyści dla protestujących związkowców. Sąd Okręgowy bardzo szybko zakazał kontynuacji rozpoczętego strajku, zaś pracodawcę zobowiązał do wystąpienia z powództwem czy strajk jest legalny, dając na to okres 14 dni.

Pracownicy jak również związkowcy nie kryli swojego zdumienia zarówno decyzją sądu, jak również tempem w jakim otrzymał je pracodawca. „Naszym zdaniem wypełniliśmy wszelkie wymagania prowadzące do strajku. Działaliśmy w porozumieniu z kancelariami prawnymi, ale okazuje się, że pracodawca może zablokować legalny protest” – powiedział Robert Skalski, przewodniczący Związku Zawodowego Naziemnych Pracowników Lotniska.

Głos w tej palącej sprawie zabrał także ekspert NSZZ Solidarność, Marcin Zieleniecki: „Mam wątpliwości, dlaczego sąd cywilny zajmuje się takimi sprawami. Tylko w sprawach indywidualnych, nieuregulowanych w kodeksie pracy, dopuszczalne jest sięgnięcie do przepisów k.c., jeśli nie są one sprzeczne z zasadami prawa pracy. W przypadku zbiorowego prawa pracy takiej możliwości w przepisach nie ma”.

na podstawie: nowyobywatel.pl